Mateusz Gessler, promowany przez Edwarda Miszczaka na nową gwiazdę TVN-u, nie chwali się specjalnie tym, że jest synem restauratora - aferzysty, Adama Gesslera. Trudno mu się dziwić. Adam Gessler znany jest głównie ze swoich oszustw finansowych. Od lat jest winien miastu około 20 milionów złotych, przy czym niektóre źródła podają, że uzbierało się już 50 milionów. Komornikowi nie udaje się odzyskać nawet części zaległego długu. Gessler idzie bowiem w zaparte i twierdzi, że nie ma grosza przy duszy. Żaden z lokali, które prowadzi, formalnie nie należy do niego. Oszukał także niepełnosprawnych z zakładu pracy chronionej WSI Warszawska, którzy szyli dla niego obrusy i wykonywali prace dekoratorskie. Nigdy im za to nie zapłacił.
Mateusz Gessler przy każdej okazji podkreśla, że ojca poznał dopiero jako nastolatek, a obecnie nie chce mieć z nim nic wspólnego. W rozmowie z magazynem Viva opisuje, jak wyglądały ich relacje.
Słabo go znałem. Mnie wychowywał Patrice, który jest mężem mojej mamy. I teraz też pomaga mi w restauracji. Dzięki niemu nigdy nie odczułem pustki z powodu braku jednego z rodziców - wspomina restaurator. Mam rozstała się z Adamem i wyjechała ze mną do Francji. Był stan wojenny. Miałem wtedy rok. Nie zapamiętałem Adama. Nie miałem z nim kontaktu. Powiem tylko tyle, że ja bym czegoś takiego swojemu synowi nie zrobił. Może było mi trudno, kiedy byłem dzieckiem, ale teraz to już nie ma żadnego znaczenia.
Adama właściwie poznałem, kiedy już wszedłem w ostry etap dojrzewania. Wykazałem dużo dobrej woli, bo kiedy w 2002 roku wróciłem do Polski, przez jakiś czas razem pracowaliśmy. Rozstaliśmy się burzliwie i od tej pory się nie widujemy - dodał. Byłem naiwny i płacę za to do dzisiaj. Pamiętam, jak kiedyś usłyszałem, że nosząc w sobie żal do innej osoby, zezwalamy na to, by stawał się częścią nas samych. Dlatego już dawno wybaczyłem Adamowi wswojej głowie. Chyba jednak nigdy nie będziemy blisko.