Tegoroczne walentynki Agnieszka Włodarczyk spędziła w Skaryszewie, na największym w Europie targu koni rzeźnych. Osoby i organizacje, zaangażowane w obronę praw zwierząt od dawna alarmują, że dochodzi tam do scen przemocy i znęcania się nad zwierzętami. Fundacji Tara, z którą współpracuje aktorka, udało się ocalić kilka koni. Tym razem aktorce nie towarzyszył jednak jej partner, Mikołaj Krawczyk. Jak ujawnia w rozmowie z Fleszem znajoma aktorki, jednocześnie stracił serce do Agnieszki i do zwierząt potrzebujących pomocy.
To już nie jego sprawa - wyjaśnia osoba z otoczenia aktora. Agnieszka i Mikołaj od ponad dwóch miesięcy nie są razem. Mikołaj wyprowadził się z jej dom na początku roku. Trzy psy i trzy koty, którymi się razem zajmowali, zostały z Agnieszką.
Podobno ustalili, że nie będą wypowiadać się na temat swojego rozstania. Jednak Agnieszce wymsknęło się na Facebooku, że może chodzić o zdradę. Kilka tygodni temu zamieściła na swoim profilu link do artykułu na temat zdrady jako jednego z najczęstszych powodów rozstania.
Krawczyk bardzo zauroczył się pewną młodą koleżanką - tłumaczy jego znajoma. Agnieszka bardzo to wszystko przeżywa. Dla tej miłości poświęciła karierę. Odeszła z "Pierwszej miłości", bo wszyscy na planie trzymali stronę porzuconej przez Mikołaja Anety Zając. Teraz Aga nie chce z nikim rozmawiać, nie przyjmuje zaproszeń na imprezy.
Tymczasem Mikołajowi zależy na tym, by jak najdłużej utrzymać rozstanie w tajemnicy. Nie tylko z obawy o utratę kontraktu z producentem butów.
Jest w świetnym momencie swojej kariery, ale wie, że sympatia widzów jest bardzo ważna. Boi się, że ją straci tak jak kiedyś Agnieszka. A wtedy producenci przestaną proponować mu role. W przeciwieństwie do Agnieszki, która utrzymuje się z wynajmu swoich mieszkań, nie może pozwolić sobie na dłuższą przerwę w graniu. Również dlatego, że musi płacić alimenty na pięcioletnich synów. Wątpię, by Agnieszka chciała dalej w to brnąć. Teraz powinna jak najszybciej stanąć na nogi, wykorzystać zainteresowanie, które wzbudza. Może pojawi się szansa na powrót do grania?
Czy ta historia mogła się skończyć inaczej? W tysiącach komentarzy pod artykułami o "ciele astralnym" przypominaliście często, że "nie można budować szczęścia na cudzym nieszczęściu". Zwłaszcza publicznie i w takim stylu. Agnieszka właśnie przekonała się, że to prawda.