Po nieudanej próbie wejścia do Sejmu z ramienia partii KORWiN, Miriam Shaded wpadła na nowy pomysł ożywienia swojej kariery politycznej. Walczy o delegalizację islamu. Zainicjowała też akcję robienia sobie zdjęć w bieliźnie i apelowania przeciwko noszeniu burki. Zobacz: Miriam Shaded walczy z islamem za pomocą... selfie
Najwyraźniej udało jej się zdobyć uwagę, na jaką liczyła. Wprost zrobił z Miriam bohaterkę najnowszego numeru. Pojawiła się na okładce na tle wybuchów i zdjęć wściekłych muzułmanów (zobacz: Miriam Shaded na okładce "Wprost": "Zakazać islamu! Brońmy się, póki nie jest za późno!").
Wywiad oczywiście dotyczy zagrożeń związanych z islamem oraz pomysłów na delegalizację go.
- Kiedy w pani zrodziła się taka nienawiść do islamu?
Nienawiść? No cóż, jeśli można nienawidzić zła, to ja je nienawidzę - mówi Shaded. Nienawidzę ludzkiej krzywdy. Jeśli ją widzę, to coś się we mnie burzy. Pierwszy raz dostrzegłam to zło, gdy byłam nastolatką. Wtedy zaczęłam czytać o sytuacji kobiet w islamie. O tym, jak jedna została sprzedana, potem była bita i gwałcona, uciekła, później ją złapano i obcięto jej nos i uszy. I to wszystko działo się zgodnie z prawem. Wtedy powiedziałam sobie, że nie chcę, by świat naokoło mnie tak wyglądał, a teraz zagrożenie jest ogromne. Mamy wojnę - zderzenie cywilizacyjne na terenie Europy.
Miriam rysuje przed nami wizję jak z bestsellerowej Uległości Michela Houellebecqa, w której Bractwo Muzułmańskie przejmuje władzę we Francji:
Ten konflikt trwa cały czas - twierdzi Miriam. Dopóki muzułmanie są w mniejszości, zachowują się pokojowo. Jednak im jest ich więcej, tym ich działania się intensyfikują. Gdy muzułmanie gdzieś zbudują meczet, to uważają, że jest to już ich teren. Dlatego Francuzi i Anglicy mają ogromne problemy. Gdy w okolicy meczetu pojawia się Anglik czy Francuz, to ma problemy. Są strefy "no go", w których obywatele wolnych krajów boją się przebywać, kościoły są palone i dzieją się tam różne okropne rzeczy.
Prawdopodobnie pierwsza zostanie zislamizowane Francja. Mieszka tam obecnie 16 mln muzułmanów - ostrzega Miriam. Kiedy wszyscy młodzi chłopcy o imieniu Mohamet - a jest to obecnie najbardziej popularne imię wśród francuskich dzieci - dostanę prawo głosu, to skoczy się Francja, jaką znamy.
Dlatego super byłoby, gdyby Polska była pierwszym krajem, który pokazałby drogę do tego, jak przeciwdziałać islamizacji. Trzeba to robić teraz, gdy jeszcze stanowimy większość i mamy swoje prawa i konstytucję. Musimy pamiętać, że oni są bardzo radykalni i nawet jeśli
zabiją w imię Allacha, to wierzą, że nie oni to robią, ale Allach.
- Przez wiele lat muzułmanie przyjeżdżali do Europy i przestrzegali panujących tu zasad...
Nie przestrzegali. W europie jest pół miliona obrzezanych kobiet. To osoby, którym wyrządzono ogromną krzywdę. To jest przestrzeganie zasad? Do stref "no go" nawet policja nie wchodzi, a kobiety są tam maltretowane, gwałcone i poniżane.
Muzułmanki to najbardziej nieszczęśliwe kobiety na świecie. W Koranie jest napisane, że mężczyzna ma używać kobiety jak swojego pola uprawnego. Ona przestaje więc być człowiekiem, a zostaje sprowadzona do roli macicy, która ma rodzić dzieci.
- Wie pani, że szanse na zdelegalizowanie islamu są minimalne?
Czasem idzie się na wojnę, choć małe są szanse na zwycięstwo. Walczy się, bo sprawa jest ważna. Jeśli Europa się szybko nie obudzi, to zostanie zislamizowana. Jeśli we Francji zapanuje islam, to będziemy mieli pierwsze państwo muzułmańskie, które posiada bombę atomową.
(Miriam zapomniała, że bombę atomową posiada już Islamska Republika Pakistanu.)
Później przyjdzie pora na Wielką Brytanię i Niemcy - kontynuuje. Jeśli tak się stanie, to bardzo łatwo będzie podbić Polskę. Niech nam się więc nie wydaje, że nas to nie dotyczy.
- Co więc - pani zdaniem - powinniśmy robić?
Nie wpuszczać ich, nie liberalizować wiz dla Turcji, budować mury, zbroić się, dać wszystkim Polakom pozwolenia na broń, organizować szkolenia wojskowe jak w Szwajcarii, by obywatele mogli się sami bronić. I szykować się do tego, co nastanie w najbliższych latach.