W czerwcu 2013 roku polonią w Chicago wstrząsnęło zabójstwo 24-letniej Czeszki: Sara Krasilova została zabita przez swojego współlokatora, 26-letniego Mateusza Z.. Mężczyzna do tej pory jest na wolności. Mało tego: wyjechał z USA i wrócił do Krakowa, gdzie teraz pracuje jako barman. Dopiero w przyszłym tygodniu sąd ma orzec, czy obejmie go ekstradycja.
Mateusz i Sara wspólnie wynajmowali mieszkanie w północno-zachodnim Chicago. Dziewczyna pracowała jako barmanka i jak udało się ustalić, dowiedziała się, że Polak jest homoseksualistą. Pewnego wieczoru wróciła do domu pod wpływem alkoholu, co zdenerwowało Mateusza. Czeszka miała go zaatakować, więc mężczyzna bronił się nożem. Zadał jej kilkanaście ciosów, potem udusił.
Dzień po morderstwie... pożyczył pieniądze na bilet i wrócił do Polski. Wciąż pracuje jako barman w jednym z krakowskich pubów. Dwa lata temu Mateusz spotkał się z amerykańskimi policjantami, ale ci nie mogli nic zrobić poza przyjęciem zeznań. Adwokat mężczyzny twierdzi, że Amerykanie zbierają dowody w nieformalny sposób, więc postępowanie jest nierzetelne.
Rok temu Mateusz udzielił wywiadu tygodnikowi Express z Chicago, w którym stwierdził, że nie może dać sobie rady z wyrzutami sumienia po zabójstwie dziewczyny:
Każdej nocy budzę się widząc krew. Szczerze mówiąc żałuję, że tamtej nocy to nie ja zginąłem. Gdybym nie żył miałbym święty spokój. W grudniu próbowałem się zabić, ale mnie odratowano - powiedział.
Mimo wyrzutów sumienia, Mateusz wciąż mieszka w Krakowie i nie chce stanąć przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. Za zabicie Czeszki grozi mu dożywocie.