Maria "jestem głosem pokolenia" Peszek wydała nową płytę. Krążek Karabin został dość sceptycznie przyjęty przez krytyków, a nawet przez jej starych fanów, głównie z powodu tekstów piosenek i bardzo ostremu, politycznemu teledyskowi. Peszek sporo miejsca poświęciła na zanalizowanie internetowego "hejtu", który, jej zdaniem, przypomina zbrodnie z czasów II wojny światowej. Palenie tęczy na placu Zbawiciela porównała do palenia Żydów w stodole.
Okazuje się, że Peszek nie przejmuje się głosami krytyki, nawet tymi dotyczącymi grafomanii i wizualnej strony jej teledysku. Twierdzi, że miała rację porównując komentarze internautów do zbrodni nazistów.
W rozmowie z Tomaszem Raczkiem w radiu Tok FM przekonuje, że jej obowiązkiem jako "artystki" jest przestrzeganie innych:
Wszystkie najstraszliwsze zbrodnie wobec ludzkości zaczynały się od słów. Tragedia II wojny światowej, rzezi w Rwandzie czy w Jedwabnem zaczęły się od słów. Straszna moc słowa jest jak najbardziej prawdziwa. I to się nigdy nie skończyło - powiedziała.
Moim obowiązkiem jest wyartykułowanie tego przerażenia i muszę dobrać takie środki, które będą adekwatne do skali mojego niepokoju oraz do skali problemu. Jest nie tylko w Polsce, ale i na świecie niebezpiecznie dużo przestrzeni do nienawiści i przemocy.
Nawet jeśli odbiór mojej sztuki jest niejednoznaczny, to ja mam psi obowiązek wypowiadać się w sposób adekwatny do wagi problemu. Wolę zostać opluta i skazana na obśmianie za grafomanię. Ale może wywoła to jakiś rodzaj drżenia i opamiętania. Biorę to na klatę.
Przypomnijmy, że Maria Peszek lubi być krytykowana i podziwiana. Wierzy, że można ją tylko kochać albo nienawidzić: "Ludzie albo mnie kochają albo nienawidzą. Nie ma nic pośrodku"