Wczoraj opublikowano list biskupów z Konferencji Episkopatu Polski, który w najbliższą niedzielę zostanie odczytany we wszystkich kościołach. Duchowni wzywają w nim polityków do zmiany istniejącego prawa i wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji, nawet w przypadku zagrożenia życia matki czy poczęcia przez gwałt.
Inicjatywa biskupów już znalazła poparcie w rządzie, gdyż popiera ją... sama premier Beata Szydło. Została zapytana przez Gazetę Wyborczą o to, jak w tej sprawie będzie głosować PiS. Zapowiedziała, że sama zagłosuje za nakazem rodzenia dzieci śmiertelnie chorych i poczętych w wyniku gwałtu.
Na tym etapie mogę powiedzieć o tym, jaka będzie moja decyzja, natomiast w tej chwili nie mogę rozmawiać o całości projektu ustawy, dlatego że tej ustawy jeszcze nie ma - powiedziała. Jeżeli chodzi o moje zdanie, zdanie Beaty Szydło - tak, ja popieram tę inicjatywę.
Skrajnie innego zdania na temat zaostrzenia prawa aborcyjnego jest Adrian Zandberg, medialna twarz partii Razem. Dzisiaj rano polityk wystąpił w Poranku Radia TOK FM prowadzonym przez Jacka Żakowskiego. Na antenie stwierdził, że nowa ustawa sprawiłaby, że Polska byłaby państwem bardziej radykalnym niż Iran.
Ten dokument zwiastuje kapitulację Episkopatu pod presją skrajnych radykałów. Bo to trzeba powiedzieć jasno, że te trzy warunki, o których jest mowa w tym oświadczeniu - czyli ciąża pochodząca z przestępstwa, jak gwałt i kazirodztwo, z płodem, który jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony i wreszcie ciąża, która zagraża życiu matki - to są warunki, których usunięcie z polskiej ustawy o warunkach przerywania ciąży oznacza, że polskie ustawodawstwo ma być radykalnie bardziej restrykcyjne niż panujące w Iranie ajatollahów.
Ponieważ w Iranie, od 2005 roku, kiedy zliberalizowano tam ustawodawstwo aborcyjne te warunki dopuszczalności były mocno zbliżone do tych, które przez ostatnie lata panowały w Polsce. To też mówi nam o tym, jak daleko jesteśmy dosunięci do tej prawej ściany, antywolnościowej, nie wierzącej w prawo człowieka do wyborów moralnych.
Zandberg opublikował też na Facebooku protest przeciwko inicjatywie, którą nazywa "torturowaniem kobiet", a popierających ją polityków - "barbarzyńcami".
To, przed czym przestrzegaliśmy, właśnie staje się faktem - napisał Zandberg. Episkopat oficjalnie zażądał dziś drastycznego zaostrzenia ustawy o warunkach przerywania ciąży. W oświadczeniu skrytykowano to, że obowiązująca ustawa "w trzech przypadkach dopuszcza aborcję". Te trzy przypadki to ciężkie upośledzenie płodu, gwałt oraz zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety.
Przedstawicielom episkopatu, którzy podpisali się pod tym dokumentem, należą się podziękowania. Szczerze i otwarcie oznajmili, że tak zwany kompromis aborcyjny nigdy nie obowiązywał. Był tylko narzędziem uciszania tych, którzy - podobnie jak większość Polek i Polaków - uważają, że obecna ustawa nie działa i należy ją zliberalizować.
Nie ma zgody na torturowanie kobiet. Nie ma zgody, by decyzję za kobiety podejmowali policjant i prokurator. Zwolennicy zaostrzenia ustawy mają przeciwko sobie większość społeczeństwa. Szkoda, że głosu tej większości nie słychać dziś w Sejmie. Jeśli politycy-barbarzyńcy, którzy mają za nic zdrowie kobiet, wygrają, to stanie się to dlatego, że tak zwane "liberalne centrum", zamiast bronić elementarnych standardów, udaje, że nic się nie stało.