Gościem wczorajszego odcinka programu Kuby Wojewódzkiego była wyrzucona z Telewizji Polskiej Beata Tadla. Dziennikarka od stycznia unikała rozmów na temat Jacka Kurskiego. Podobno do milczenia zmuszał ją kontrakt. Najwyraźniej jego czas obowiązywania już się skończył. Trzy miesiące po zwolnieniu dziennikarka przyszła do Wojewódzkiego opowiedzieć, jak to było.
Trafiła na podatny grunt, gdyż prowadzący w pełni podziela jej poglądy i nienawidzi PiS-u.
Nie wiem, czy oglądacie "Wiadomości", to jest ciekawe, bo jedyne prawdziwe zdanie w "Wiadomościach" to "Dobry wieczór państwu" - rozpoczął rozmowę z Beatą. Dziennikarka wyklęta, piękna kobieta, którą podziwiam i szanuję. Nie wiem, czy powinienem powiedzieć: witaj w domu? To jest właściwie uchodźczyni!
Beacie bardzo się spodobało to określenie.
Tadla na uchodźstwie - przedstawiła się w programie. Nie lubię, jak do telewizji przychodzą politycy i chcą decydować. A dla mnie Jacek Kurski zawsze będzie politykiem. Gdyby pan Jacek mnie wezwał, to może byłoby o czym porozmawiać. On to robi rękami swoich dyrektorów. Przyszłam, bo miałam tego dnia dyżur w grafiku. Dostałam telefon, że powinnam stawić się w gabinecie dyrektora, więc poszłam grzecznie. Pan dyrektor powiedział mi, że jest mu bardzo przykro, bo mnie w zasadzie bardzo lubi i ceni, ale nie pasuję do profilu nowej telewizji i to nie jest nic osobistego. No, skąd! Powiedziałam dyrektorowi, że współczuję mu tej trudnej roli, którą ma do odegrania w telewizji. Uśmiechnął się tylko.
W show biznesie krążą plotki, że Tadla może nawet by się uratowała, gdyby nie przedwyborczy wywiad z Andrzejem Dudą, wówczas kandydatem na prezydenta.
Rozmowa odbyła się w programie Dziś wieczorem 4 maja 2015 roku, czyli sześć dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich.
Nawiązując do incydentu z poprzedniego dnia, gdy ówczesny rzecznik PiS-u Marcin Mastalerek obraził się i opuścił studio TVP Info, Tadla rozpoczęła rozmowę od pytania: Mamy gwarancję, że nie wyjdzie pan ze studia?
Siedzę - odpowiedział Duda i wydawało się, że potraktował to pytanie z humorem. Jednak politycy PiS-u uznali je za obraźliwe.
Myślę, że ta wielka zmiana zaczęła się właśnie od tamtego wywiadu. Potem przeprowadziłam wywiad z innym kandydatem, urzędującym prezydentem Bronisławem Komorowskim - wspomina Tadla. Gdyby to był wywiad na kolanach, pewnie by mnie czwarta RP zagryzła, ale to był dokładnie taki sam wywiad. Myślę, że zawsze jak mamy względny spokój, myślimy, że się rozwijamy, to nagle przychodzi taka iskra, która sprawiła, że wychycnęły jakieś ponure charaktery i one teraz wychodzą na zewnątrz. Jak przed laty na Bałkanach. Póki jest władza, która tonuje nastroje to tego nie widać. Obecna władza podsyca.
Pozwolić PiS-owi rządzić to tak jakby pozwolić Michaelowi Jacksonowi zorganizować park rozrywki dla dzieci - skomentował Kuba. Duże ryzyko, a bawi się tylko jeden człowiek.