Krzysztof Gojdź, nazywany chirurgiem gwiazd lub "chirurgiem TVN-u", coraz śmielej radzi sobie w show biznesie. Ma duże szanse na sukces, bo nie czuje się skrępowany opowiadaniem o sobie. Wręcz przeciwnie. Właśnie udzielił Vivie długiego wywiadu, w którym ujawnia, jak bardzo jest zachwycony sobą.
Ja nie mam konkurencji - wyznaje skromnie. Do mnie zapisy są na kilka miesięcy naprzód. Jestem po prostu najlepszy. Bezkonkurencyjny. To ja wyznaczam trendy w medycynie estetycznej. Hejt to ostatnio modne słowo. Ale co ja mam poradzić na to, że mam żydowski nos, czerwone ferrari i otaczam się pięknymi kobietami? Na przykład wczoraj na pokazie siedziałem między Miss Świata i Miss Polski, moimi pacjentkami zresztą. Nie dziwi mnie, że minimum 20 procent społeczeństwa mnie nie trawi. Mam na to wywalone.
Mieszkając przez 5 lat na Manhattanie nauczyłem się, że opowiadanie o swoich sukcesach nie jest niczym złym - wyjaśnia lekarz-celebryta. Mówię o nich, bo nie mam się czego wstydzić. Do wszystkiego doszedłem ciężką pracą. Nikomu nic nie ukradłem. Mogę być przykładem do naśladowania i motywacją dla młodych ludzi. Gojdź potrafi! Mam kilka klinik w Polsce, a wkrótce otwieram filię w Nowym Jorku, na Piątej Alei, nad butkiem Prady. A wszystko dlatego, że we wszystkim muszę być najlepszy. A że zawsze chciałem mieszkać gdzieś na świecie, postawiłem na Nowy Jork. Znalazłem apartament do kupienia, kupiłem bilet i trzy dni później byłem już na Manhattanie. Pamiętam, że usiadłem w tym 100-metrowym apartamencie, zaprojektowanym przez Armaniego i zacząłem się śmiać. Jestem spełnionym facetem. Na sport nie mam czasu, seks uprawiam przynajmniej 2 razy dziennie, bo uwalnia endorfiny i pomaga spalić kalorie. Chodzę na imprezy, bo to uwielbiam. Gdyby przyszło mi zginąć teraz w wypadku samochodowym, to moją ostatnią myślą byłoby: "Stary, ale miałeś rewelacyjne życie. Jesteś szczęściarzem".
Korzystając z okazji Gojdź reklamuje się nowym klientkom. Oczywiście, o ile nie poczują się zniechęcone kilkumiesięcznym oczekiwaniem. Lekarz-celebryta wyjaśnia, że sam jest chodzącą reklamą swoich umiejętności:
Lepiej zapytaj, czego nie poprawiałem. Nosa nie poprawiłem, bo to moja wizytówka, podkreślenie mojej indywidualności. Troszkę botoksu sobie wstrzyknąłem w kurze łapki, choć jestem przeciwnikiem jego nadużywania. Ponieważ jednak dużo się śmieję, wkrótce miałbym wielkie bruzdy. Zrobiłem też sobie liposukcję. Mam teraz świetny brzuch i sześciopak jak model w katalogu. A z odessanego tłuszczu pobrano moje komórki macierzyste i mi je wstrzyknięto. Dzięki nim jestem potrójnie nakręcony, a mój mózg odmłodniał. Mam teraz tyle pary i energii! W kilka miesięcy zrobiłem więcej niż przez ostatnie 10 lat.
Gojdź, który zasłynął namawianiem matek, by fundowały 14-letnim córkom zabiegi redukcji rozstępów, teraz przekonuje, że wcale nie to miał na myśli: Gojdź: "Apeluję do matek: Redukujcie rozstępy swoich córek!"
Młodym kobietom odmawiam zabiegów medycyny estetycznej, nie można za wcześnie przesadzać z upiększeniem. Każdy powinien zachować charakter swojej twarzy i wyglądać naturalnie - przekonuje w Vivie. Apeluję do kobiet! Nie przerabiajcie się na kukły! My, faceci tego nie lubimy. Lekarz medycyny estetycznej powinien mieć duszę artysty, widzieć przestrzennie, mieć wyczucie piękna. Nie każdy to ma, dlatego na ulicach widzimy poprzerabiane, naszprycowane botoksem kobiety.
Zobacz też: Gojdź zaprasza Agatę Dudę: "Widać już kurze łapki, skóra traci elastyczność, pojawiają się chomiczki"
