Borys Szyc po koniec kwietnia zdał wreszcie egzamin na prawo jazdy. Poprzednie stracił 2008 roku, po tym, jak został przyłapany na jeździe po pijaku. Aktor optymistycznie przystąpił do egzaminu w najbliższym możliwych terminie i odkrył, że jednak nie jest tak łatwo zdać. Egzaminatorzy są bowiem wyjątkowo surowi dla kierowców, prowadzących po alkoholu.
Szycowi udało się odzyskać prawo jazdy dopiero po ośmiu latach i ponad roku całkowitej abstynencji od alkoholu. Z tej okazji przestrzegł na Facebooku przed popełnieniem jego błędów.
Wino równa się powrót taksówką! Zawsze! Nauczka na całe życie i przestroga dla wszystkich. Nie rób głupot, jak ja kiedyś - napisał aktor.
Jak ujawnia w rozmowie z katolickim tabloidem Dobry Tydzień, w najgorszych chwilach szukał pocieszenia w wierze.
Niemożliwe, żeby przeżyć to, co ja, gdyby nie opiekował się mną ktoś z góry - przekonuje w Dobrym Tygodniu.
Jak donosi tabloid, Szycowi bardzo pomogły rozmowy z zaprzyjaźnionym księdzem Wojciechem Drozdowiczem, proboszczem bielańskiego kościoła.
W walce z uzależnieniem warto zwrócić się o każdą pomoc - radzi aktor. Łatwiej jest, kiedy się wierzy, kiedy można się na kogoś zdać.
Trzymamy kciuki, żeby wytrzymał bez picia.