Jak co roku od kilku lat w Boże Ciało na łódzkiej procesji pojawił się performer Paweł Hajncel, nazywany "Człowiekiem-motylem". Przezwisko to dostał po pierwszym wystąpieniu w 2011 roku, gdy dołączył do procesji ubrany w różowe getry, skrzydła motyla i czułki. Sprawa stała się głośna, gdyż na wniosek proboszcza zajęła się nim prokuratura.
To absurd, że prokuratura zajmuje się takimi głupotami, a państwowe instytucje mieszają się do spraw kościelnych - powiedział Hajncel w wywiadzie dla gazety Nasze miasto. Będę wnioskował o skazanie mnie na egzorcyzmy lub dwudniowy kurs nawracania.
Prokuratura uznała wtedy, że Człowiek-motyl "nie latał złośliwie" i nie wszczęto postępowania. Od tamtej pory regularnie pojawiał się na procesjach wokół katedry. W 2014 roku "odkażał" ulicę po przejściu procesu, a w zeszłym przebrał się za Jezusa, pił na ulicy kawę i pozdrawiał przechodniów.
W tym roku Hajncel postanowił nawiązać do debaty na temat aborcji i praw kobiet, która zaczęła się od słynnego listu biskupów z Konferencji Episkopatu Polski. Performer pojawił się na procesji w różowej sukience, niosąc transparent:
Kobiety! Nie macie żadnych praw w Kościele!
Hajnclowi jak zwykle towarzyszyła policja. Tym razem obyło się bez interwencji, a i uczestnicy marszu wyglądali na przyzwyczajonych do obecności artysty.