Wygląda na to, że rozwód Johnny'ego Deppa i Amber Heard będzie jednym z najgłośniejszych w ostatnich latach. Już sam fakt, że młodsza o 23 lata aktorka zostawiła podstarzałego gwiazdora po zaledwie 15 miesiącach małżeństwa budzi ogromne kontrowersje. Heard oskarżyła jednak Deppa o znęcanie się nad nią, uzależnienie od alkoholu i narkotyków, wystąpiła także o zakaz zbliżania się do niej i jej psa. W piątek po wyjściu z sądu zalała się łzami.
30-letnia Heard pojawiła się na sali sądowej w związku z pozwem o zakaz zbliżania się. Dołączyła do niego nie tylko fotografie z podbitym okiem i szramą na policzku, ale i zdjęcia dokumentujące atak szału, w który wpaść miał Depp, kiedy ją zaatakował. Widać na nich rozbite ramki na zdjęcia, potłuczoną butelkę wina oraz inne zniszczenia ich domu w Los Angeles.
Amber wspomina, że w poprzedni weekend spędzała czas z dwójką znajomych. Johnny miał wpaść do willi "pijany i naćpany" około godziny 19. Kiedy goście wyszli, stał się bardzo agresywny.
W pewnym momencie zaczął obsesyjnie wypytywać o jedną rzecz, która nie była prawdą, a jego zachowanie diametralnie się zmieniło - wspomina Heard w pozwie. Stał się ekstremalnie agresywny.
Kilkanaście minut później wysłała SMS-a z prośbą o pomoc do swojej przyjaciółki i sąsiadki, Raquel Rose Pennington, której dała kiedyś klucz do ich domu. Kiedy Pennington weszła do willi, zastała Heard leżącą na kanapie i zakrywającą się rękoma i stojącego nad nią, wrzeszczącego Deppa.
Kobieta próbowała powstrzymać aktora, który odepchnął ją, złapał stojącą nieopodal butelkę wina i "uderzał nią jak kijem baseballowym tak, żeby zniszczyć jak najwięcej rzeczy", aż w końcu stłukł ją i zostawił na podłodze. Miał też... rzucić iPhonem w twarz Amber. Później wyszedł z domu.
Następnego dnia Heard złożyła w sądzie w Los Angeles pozew rozwodowy.