W piątek wieczorem w mieście Orlando na Florydzie zastrzelono gwiazdę amerykańskiego The Voice, Christinę Grimmie. Po koncercie w Plaza Live Theater gwiazda spotkała się z fanami. Nieznany mężczyzna oddał do niej strzał, następnie popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę. Motywy jego działania nie są jeszcze znane.
Dzisiaj w nocy doszło do kolejnego tragicznego zdarzenia w Orlado. W gejowskim klubie nocnym Pulse, gdzie bawiło się kilkaset osób, doszło do strzelaniny. Uzbrojony napastnik zastrzelił około 20 osób i ranił wiele innych. Na miejscu pojawiła się policja, funkcjonariusz jednostki specjalnej SWAT otworzył ogień i zastrzelił mężczyznę na miejscu.
Po wydarzeniu burmistrz Orlando zorganizował konferencję prasową. Gdy policzono ofiary okazało się, że zginęło aż 50 osób, a kolejne 53 zostały ranione i przewiezione do szpitala.
Policja ustaliła, że napastnikiem był 29-letni Omar S. Mateen, z pochodzenia Afgańczyk. Wciąż ustalana jest historia kryminalna mężczyzny. Strzelanina została zakwalifikowana jako "akt krajowego terroryzmu" i służby specjalne rozstrzygają, czy był to jednostkowy przypadek, czy zamachowiec należy do zorganizowanej, niebezpiecznej organizacji.
Niepokojące informacje przekazała agencja Reutersa. Według niej napastnik "miał przeszkolenie militarne". Szef miejscowej policji przyznał, że mężczyzna był przygotowany do ataku, uzbrojony w karabin automatyczny, strzelbę oraz "podejrzane urządzenia" prawdopodobnie do detonacji ładunków wybuchowych. Nie wiadomo wciąż, czy istnieje związek ataku z zastrzeleniem Christiny Grimmie w piątek.
Według świadków zdarzenia terrorysta zaczął strzelać do ochroniarza klubu, następnie wtargnął i wziął zakładników. Zanim do środka weszli policjanci ze SWAT minęły... trzy godziny.
Około godziny drugiej w nocy ktoś zaczął strzelać. Ludzie padli na ziemię - relacjonował w Sky News świadek zdarzenia, Ricardo Negron. Nastąpiła krótka przerwa, niektórzy z nas mogli wstać i wybiec tylnym wyjściem.
Tragedia rozpoczęła się około 8 rano czasu polskiego. Po pierwszych wystrzałach mężczyzna otworzył ogień, który trwał minutę. Świadkowie twierdzą, że oddał około 50 strzałów. Później przetrzymywał zakładników grożąc, że posiada ładunki wybuchowe. Policja dokonała kontrolowanej eksplozji, żeby odwrócić uwagę terrorysty i wtedy wkroczyli policjanci z jednostki specjalnej z psami wykrywającymi bomby.
Reuters twierdzi też, że ISIS opublikowało na Twitterze zdjęcie terrorysty bardzo podobnego do zamachowca. Jeżeli istnieje związek miedzy terrorystą a organizacją, byłby to pierwszy atak Państwa Islamskiego w USA!