Choć historyczny mecz ćwierćfinałowy polskiej reprezentacji przeciwko Portugalczykom zaczął się błyskawicznym golem Roberta Lewandowskiego, przeciwnikom udało się zremisować. O rozstrzygnięciu nie zdecydowała dogrywka, ale dopiero rzuty karne. O wyniku przesądził nieudany strzał Kuby Błaszczykowskiego. Choć piłkarz bardzo to przeżywa, fani dostrzegli, że portugalski bramkarz złamał przepisy i żądają powtórki.
Przez długi czas Lewandowski, kapitan drużyny, który strzelił jedynego gola dla polskiej drużyny, nie komentował sprawy. W końcu odniósł się do karnego Błaszczykowskiego na łamach Przeglądu Sportowego.
Dziś ta porażka wciąż boli, ale kiedy spojrzymy, ile radości daliśmy kibicom, to jestem przekonany, że turniej na długo pozostaną w ich pamięci - powiedział w wywiadzie. To nie były mistrzostwa w których się broniliśmy i strzelaliśmy przypadkowe gole.
Lewandowski okazał też solidarność z Błaszczykowskim i traktuje zarówno wszystkie sukcesy, jak i porażki, jako wyniki całego zespołu.
Przegraliśmy jako drużyna, a nie dlatego, że ktoś nie strzelił karnego. Kuby nie trzeba było pocieszać. Teraz przed nami kolejne wyzwania, na następnych turniejach spróbujemy pokazać i osiągnąć więcej.
Wyrobiliśmy sobie markę na kontynencie. W każdym spotkaniu zostaniemy potraktowani inaczej. Zdarzy się, że to Polska będzie faworytem, dlatego do wszystkiego trzeba podchodzić rozsądnie i umieć się mierzyć z nową rolą. Musimy być gotowi na większe oczekiwania kibiców, trzeba zrobić kolejny krok, zwiększyć rywalizację w składzie.
We Francji przegraliśmy ćwierćfinał, ale liczę, że w przyszłości osiągniemy coś więcej. Nie możemy się zachłysnąć sukcesem, cieszyć z tego, co mamy, tylko spróbować zrobić więcej. Nie przegraliśmy meczu, byliśmy dobrze przygotowani. Teraz najważniejsze, by tego nie zepsuć.