Na początku grudnia zeszłego roku Sąd Najwyższy Republiki Południowej Afryki uznał, że 30-letni Oscar Pistorius jest winny zamordowania swojej dziewczyny, Reevy Steenkamp. Do zabójstwa doszło w Walentynki 2013 roku w jego willi. Przez cały proces Pistorius i jego obrońcy twierdzili, że… pomylił ukochaną z włamywaczem i dlatego strzelił do niej z broni, którą trzymał przy łóżku. Prokurator, powołując się na szereg obciążających dowodów twierdził, że niepełnosprawny sportowiec zaatakował ją w napadzie szału i zazdrości. Sędzia przyznał rację oskarżycielowi.
Przed kilkudziesięcioma minutami ogłoszono ostateczny wymiar kary dla Pistoriusa: skazano go na sześć lat pozbawienia wolności. Wyrok jest zaskakujący, bo minimalna kara za morderstwo w RPA to 15 lat, jednak sędzia zdecydował o nadzwyczajnym jej złagodzeniu, głównie ze względu na fakt, że "Pistorius ma ogromną szansę na resocjalizację". Ponadto, jak podkreślono w uzasadnieniu, rodzice Reevy zdobyli się na wybaczenie.
Co istotne, na poczet kary nie zaliczono czasu spędzonego w więzieniu i areszcie domowym, jednak sportowiec będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie już po trzech latach.