Magdalena Ogórek zaistniała w polityce dzięki swojej osobliwej kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku, podczas której niemal nie zabierała głosu. Gdy zdecydowała się już na jakiś komentarz do mediów, szybko okazało się, że kandydatka SLD bardziej niż do Pałacu Prezydenckiego pasuje do kolejnych imprez i sesji zdjęciowych.
Sromotna porażka Ogórek w wyborach prezydenckich ostatecznie pogrzebała lewicę, a ona sama skupiła się na pozowaniu z Joanną Przetakiewicz i romansowaniu z Bartoszem Węglarczykiem, który dzięki niej zyskał przydomek "Pan Ogórek".
Niedoszła pani prezydent postanowiła naprawić nieco swój wizerunek w wywiadzie dla Frondy. Magdalena Ogórek "jakiej nie znacie" opowiada w nim głównie o swojej pasji do sztuki i czytaniu książek:
W moim przypadku kontrast tego, kim jestem, z wizerunkiem, jaki wykreowały tabloidy, jest porażający - zaczyna Ogórek. Jak wspomniałam, moja biblioteka liczy 5000 książek. Biblioteka Narodowa, która jest dwie ulice od mojego domu, to jest mój azyl, tak samo jak muzea. Tam mnie można spotkać. (...) To, że moja córka cytuje z pamięci Szekspira, wynika ilości czasu, jaki mam zawsze dla niej, z miłości do niej, z obcowania z pięknem literatury i sztuki.
Ogórek nie chce komentować informacji na temat swojego życia prywatnego. W wieku 13 lat zmarła jej mama:
Ktoś, kto przeżył taką tragedię, zupełnie inaczej postrzega świat. Hejty, plotki, kłamstwa i komentarze naprawdę nie robią na mnie żadnego wrażenia. Ludzie, piszący te wszystkie artykuły nie rozumieją tego. Nie rozumieją, że ja jestem kompletnie poza tym. Mój świat jest zupełnie gdzie indziej - mówi.
Skromna Magdalena Ogórek uważa też, że jest jak Margaret Thatcher:
Jednakowoż prawdą jest, iż prawo prasowe nie istnieje, więc można pisać, co się żywnie podoba. Także moje prywatne życie doczekało się mnóstwa konfabulacji na łamach prasy brukowej. Margaret Thatcher mówiła: "Nie atakują cię kochana? To znaczy, że nic nie zrobiłaś". Nie komentuję tych bzdur i nikt mnie nie sprowokuje do komentowania życia prywatnego. To są moje sprawy. Nikomu nie zezwalam na wchodzenie w tak intymną sferę mojego życia. Jestem szczęśliwą i spełnioną kobietą.
W wywiadzie z Magdaleną Ogórek znalazło się też miejsce na pytania o politykę. Niedoszła pani prezydent stwierdziła, że teraz bardzo blisko jest jej do Prawa i Sprawiedliwości, bo partia prezentuje idee i pomysły, o których ona sama mówiła już dwa lata temu, podczas kampanii. Chociaż na razie jej czas "pochłania kwerenda naukowa", nie wyklucza jeszcze powrotu do polityki:
Nie należę też do ludzi typu Michał Kamiński czy Bartosz Arłukowicz, którzy prawie co wybory zmieniają poglądy. (...) Jak mam zatem krytykować postulaty, które sama wygłaszałam podczas kampanii? - powiedziała. Obecnie cały mój czas pochłania kwerenda naukowa - do tego stopnia, iż musiałam zrezygnować z wielu aktywności. Kokieterią z mojej strony byłoby mówienie, że nie wrócę do polityki. Powiem Panu jako anegdotę, iż według liczby osób, które deklarują mi dzisiaj na ulicach, że na mnie głosowały - powinnam w zeszłym roku wygrać wybory.