Miniony tydzień w Stanach Zjednoczonych upłynął pod znakiem zamieszek, do których doszło w Luizjanie, Minnesocie i Dallas. Protesty wywołały zdarzenia, w wyniku których życie straciło dwóch czarnoskórych Amerykanów. Ich śmierć stała się powodem wielotysięcznych demonstracji, z których największa odbyła się w Dallas. Tam z kolei niezidentyfikowany napastnik zaczął strzelać do policjantów. Zginęło pięciu funkcjonariuszy. Przypomnijmy: Strzelanina w Dallas: NIE ŻYJE PIĘCIU POLICJANTÓW!
Amerykańska policja opublikowała właśnie więcej szczegółów dotyczących tragicznych wydarzeń w Dallas. Napastnikiem okazał się 25-letni Micah Xavier Johnson, który został zastrzelony na miejscu. Mężczyzna sam związany był ze służbami: od 2013 do 2014 roku służył w Afganistanie.
Jak wynika z informacji amerykańskich służb, Micah Xavier Johnson nie był związany z terrorystami, ale bardzo dokładnie wybierał swoje ofiary. Celował tylko do białych funkcjonariuszy, bo "był na nich zły". Jego zdaniem, to oni są odpowiedzialni za śmierć dwóch niewinnych Afroamerykanów. Johnson postanowił się więc zemścić.
Mężczyzna nie był wcześniej karany, ale w jego mieszkaniu odnaleziono materiały służące do konstrukcji bomb i innych ładunków wybuchowych. Możliwe, że Johnson planował jeszcze kolejne akty zemsty. Policja podaje, że był dobrze uzbrojony i zabezpieczony: nosił profesjonalną kamizelkę kuloodporną, która ochroniła go przed strzałem snajpera.
Micah Xaviera Johnsona zlikwidowano dopiero przy pomocy specjalnej bomby latającej. Negocjacje z mężczyzną trwały cztery godziny, podczas których przyznał się do zabicia pięciu policjantów i wyjawił motywy swojej "misji".
W Dallas zginęło pięć osób, kolejnych siedem zostało ciężko rannych.