Wczoraj późnym wieczorem dotarły do nas niepokojące wiadomości z Nicei: po zakończeniu obchodów Święta Bastylii, jednej z najważniejszych uroczystości państwowych we Francji, doszło do ataku terrorystycznego. Nieznani na razie sprawcy wjechali ciężarówką w tłum ludzi oglądających pokaz fajerwerków, pojawiły się również doniesienia o tym, że jeden z napastników strzelał do nich z broni automatycznej. Kierowca ciężarówki został zastrzelony, nie potwierdziły się też informacje o zakładnikach.
Niestety, jak na razie francuskie służby potwierdzają oficjalnie śmierć 84 osób. Ponad 130 przebywa w szpitalach, a stan połowy z nich określany jest jako krytyczny. Polskie MSZ zapewnia, że pozostaje w stałym kontakcie z konsulatem w Lyonie i ambasadą w Paryżu, nie jest jednak w stanie potwierdzić bądź zaprzeczyć, czy w zamachu zginęli obywatele RP.
Wiadomo również, że ciężarówka, która miała przejechać około dwóch kilometrów, zabijając i raniąc dziesiątki ludzi, wyładowana była różnego rodzaju bronią. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że zamachowcy mieli w planach dalsze ataki. Policja ustala obecnie, ile osób brało w nich udział.
Dodajmy, że wczoraj we Francji zakończył się formalnie stan wyjątkowy, wprowadzony po zamachach w Paryżu w listopadzie zeszłego roku. Prezydent Francois Holland powinien być właśnie na spotkaniu sztabu kryzysowego w stolicy Francji, następnie zaś uda się do Nicei. Nie wiadomo, czy stan wyjątkowy zostanie przywrócony.
Eksperci komentujący zamachy zauważają, że region Nicei - bardzo popularnej wśród turystów i uznawanej za jeden z bardziej ekskluzywnych kierunków - ma najwyższy odsetek tzw. "najbardziej zradykalizowanych" Muzułmanów we Francji.