We wrześniu minie rok odkąd Michał Figurski trafił do szpitala z rozległym wylewem krwi do mózgu. Okazało się, że pękło osłabione wieloletnią cukrzycą naczynie krwionośne. Od tamtego czasu prezenter i były kolega Kuby Wojewódzkiego walczy o powrót do pełnej sprawności. Wymaga to jednak kosztownej rehabilitacji, na którą, jak sam twierdzi, go nie stać. W zbieranie pieniędzy na dalsze leczenie Michała zaangażowała się jego była żona Odeta Moro.
Figurski, który jeszcze do niedawna uważał, że w dobrym tonie jest szpanowanie na warszawskich ulicach porsche Panamera za 400 tysięcy złotych, żali się w Vivie, że przyjmowanie pieniędzy od ludzi sprawia, że czuje się niekomfortowo. Ze skromności nie zgodził się nawet na koncert charytatywny.
Nic nie mam. Od ośmiu miesięcy nie zarobiłem ani złotówki. Nie udało mi się odłożyć fortuny, nie prowadzę intratnego biznesu. Akcja Odety wyręczyła mnie z bardzo dużego problemu - wyznaje Figurski. Przyjmowanie pomocy nie jest dla mnie łatwe. Wolałbym sam zarobić, sam stanąć na nogi i nikogo nie prosić o pomoc. Ani żony ani przyjaciół, którzy też bardzo mi pomagają. Moi przyjaciele z klubu motocyklowego, w którym jeżdżę zaoferowali, że zrobią koncert charytatywny dla mnie. Odmówiłem. Raz, że nie wypada wyciągać ręki, dwa, że jest całe mnóstwo ludzi, których nie stać na leczenie.
Sytuacja finansowa Figurskiego pogarszała się zresztą od dawna. Kiedy wyleciał z Eski Rock za "żartowanie" z gwałcenia ukraińskich sprzątaczek, skarżył się w Gazecie Wyborczej, że doszło do tego, że nie stać go na sushi i benzynę do porsche.
Przypomnijmy: "Jak żyć bez sushi"?
Po latach ciągle mu szkoda dawnego, luksusowego życia.
Zapłaciłem za to bardzo - mówi w Vivie. Po tak zwanej aferze ukraińskiej, po kilku miesiącach oglądania swojej twarzy na pierwszych stronach gazet, z epitetami "gwałciciel", "skandalista" miałem wrażenie, że stałem się wrogiem publicznym numer jeden. Bardzo wiele osób napiętnowało mnie po tym wydarzeniu. Zwolniono mnie z Radia Eska i z kanału Discovery, dla którego miałem prowadzić program o zasięgu międzynarodowym. Straciłem pracę jako prezenter na wszystkich meczach Euro 2012. Wiele osób przestało odbierać telefony. Niektórzy cieszyli się, że powinęła mi się noga. Koledzy w poszukiwaniu tematów na felieton decydowali się pisać o mnie. Smutny moment, kiedy człowiek rozumie zdaniem "Umiesz liczyć, licz na siebie".
Nie ulega wątpliwości, że Michał ma na myśli byłego "przyjaciela", Kubę Wojewódzkiego, z którym prowadził poranny program w Esce Rock. Wojewódzki zrobił z niego temat stałych żartów w swojej autorskiej kolumnie w tygodniku Polityka. Od czasu gdy Figurski dostał wylewu, porzuciła go dziewczyna, a była żona zbiera dla niego pieniądze, Kuba zaczął nazywać go "najsłynniejszym medialnym Hiobem".
Kuba pozwala sobie na takie żarty, bo jest pewien, że jemu pieniądze się nie skończą.