W programie Projekt Lady zostało już tylko siedem uczestniczek. Wyzwaniem nowego odcinka była wizyta ich bliskich w Pałacu w Radziejowicach i podjęcie ich kolacją przez kandydatki na damy.
Żeby podołać temu wyzwaniu, przeszły lekcję gotowania pod okiem uczestnika 1. edycji Masterchefa, Mikołaja Reja. Wprawdzie w programie kulinarnym TVN-u nie odniósł oszałamiającego sukcesu, jednak dla mentorek Projektu Lady najważniejsze okazało się jego arystokratyczne pochodzenie. Na Patrycji, która lubi gdy się ją nazywa "Pati Show”, także wywarło ono ogromne wrażenie.
Mikołaj Rej, świetny facet. Mój chłopak ma taki być. Nie wiem, jak to zrobi, ale ma taki być - zachwycała się nim, niestety krótko potem poległa na krojeniu szczypiorku. Ja się tego boję, ja tak nie umiem. Boję się o palce. Wolałabym pociąć szczypiorek grubiej niż się oszpecić. Nie oszpecę się dla jakiegoś warzywa.
Jednak chociaż Patrycja robiła wszystko, by skraść całe show, cichymi bohaterkami odcinka okazały się Pamela i Agata, a zwłaszcza ich trudne relacje z rodzicami. W rozmowie z Tatianą Mindewicz-Puacz Agata wyznała, że większość życia upłynęła jej na zabieganiu o akceptację ojca.
Pamiętam, jak obiecał zapisać mnie na basen. Kupił mi nawet kostium kąpielowy - wspominała w programie. Więc czekałam aż mnie na ten basen zapisze. Tak trzy lata czekałam, aż wreszcie wyrosłam z tego kostiumu. Zawsze go kochałam, nawet jak pił czy coś. Ale nawet jak wyciągałam rękę, bo to ja zawsze wyciągałam rękę, to byłam odpychana.
Na szczęście tata Agaty nie widzi żadnego problemu.
Ja jestem do córki nastawiony bardzo dobrze - zapewnił podczas wizyty w radziejowickim pałacu. Jestem po prostu zdystansowany.
Jeszcze bardziej napięta okazała się sytuacja w rodzinie Pameli, wyznaczonej w tym odcinku na szefową kuchni i główną organizatorkę kolacji dla rodziców. Z zadaniem poradziła sobie bardzo dobrze, jednak przy okazji wyszły na jaw jej traumatyczne przeżycia.
Moja mama nie mogła mieć dzieci, więc adoptowała mnie dzień po moich narodzinach. Kiedyś, jak wróciłam pijana z imprezy to mi wykrzyczała całą prawdę. Potem miałam problem, żeby mówić do niej mamo - wspominała ze łzami w oczach. Moi rodzice są po rozwodzie. Ostatnio jak dzwoniłam do taty z życzeniami to mi powiedział, że nie życzy sobie, żebym używała jego nazwiska w programie. Bo się skompromituję i będzie mu wstyd przed znajomymi. Może po programie, jak nauczę się nowych rzeczy i się z nim spotkam, a może on też obejrzy program, to mi powie, że jest ze mnie dumny.
Patrycja, jako jedyna, zaprosiła do programu nie rodziców, lecz swojego chłopaka. Mężczyzna, którego nazywa pieszczotliwie Ciastkiem, sprawiający wrażenie wielbiciela żelu do włosów i solarium, już przy powitaniu obiecał jej prezent.: Kupiłem ci perfumki, bardzo ładne. No, oryginały, setki.
Patrycję jednak bardziej interesował jak najszybszy powrót do dawnego wyglądu.
Jestem już umówiona na tipsy na dwudziestego pierwszego, więc umów mnie, też na dwudziestego pierwszego, na rzęsy - instruowała swojego chłopaka. Błagam, tylko nie powiedz przy stole nic takiego, bo to będzie rzutowało też na mnie. Raz się możesz poświęcić. Teraz nadchodzą wielkie zmiany w naszym życiu. Ogólnie postępowanie, zwracanie się i tonowanie swojego głosu. Ja nie krzyczę tylko akcentuję.
Ciastek musi nad sobą popracować - wyjaśniła do kamery. Musi ogólnie nabrać cech szlacheckich, inaczej się rozstaniemy.
Jak się okazało pod koniec odcinka, Patrycja będzie miała teraz dużo czasu, by przypilnować szlachetnienia Ciastka, gdyż mentorki podjęły decyzję, że to właśnie ona opuści program. Ich zdaniem, osiągnęła już kres swoich możliwości, zaś pragnienie metamorfozy, zważywszy jej tęsknotę za tipsami i doczepianymi włosami, nie jest do końca szczere.