Wypowiedzi Donalda Trumpa w ostatnich miesiącach wielokrotnie wywoływały skandal, odbijając się echem na arenie międzynarodowej. Republikański kandydat na prezydenta nie przebiera w słowach, nazywając uchodźców "gadami", Meksykanów handlarzami narkotyków i kieruje niewybredne uwagi pod adresem kobiet. Pomimo kontrowersji polityk wciąż zdobywa coraz szersze poparcie, a po jego stronie opowiadają się też gwiazdy. Ostatnio kandydaturę "amerykańskiego Korwin-Mikkego" postanowił poprzeć Clint Eastwood, który w udzielonym na łamach magazynu Esquire szczerym wywiadzie bezpardonowo wyśmiał krytyków kandydata na prezydenta.
Trump powiedział kilka głupstw, zgoda. Ale nie on jeden. Najgorsze, że prasa cały czas się oburza, nazywając go rasistą i bijąc wokół tego pianę. Pogódźcie się z tym co mówi, do jasnej cholery! Takie mamy czasy - niewesołe – komentuje Eastwood.
Według niego Trump ma spore szanse wygrać, bo "wszyscy po cichu mają już dość tej całej politycznej poprawności". Żyjemy w epoce lizania tyłków, czasach pokolenia bab i mięczaków, gdzie wszyscy tylko chodzą na paluszkach, żeby nikogo nie urazić - wyjaśnia. Dziś stale ktoś oskarża kogoś o rasizm. W czasach mojej młodości nikt nie nazwałby tego rasizmem.
Na koniec wywiadu gwiazdor zaznacza, że Trump może "nie jest jego bratnią duszą", ale mając do wyboru miliardera o niewyparzonym języku i byłą sekretarz stanu, nie waha się na kogo będzie głosował. W końcu Clinton obiecuje kontynuować politykę Obamy, a to, jak twierdzi, byłoby "prawdziwym przekleństwem".
Najgorszą cechą dzisiejszych polityków - podsumowuje aktor, który określa się mianem "reprezentanta pokolenia anty-mięczaków" - jest to, że praktycznie go usypiają.
Są potwornie nudni - pomstuje Clint. Możecie mnie zagłodzić, torturować i zabić, ale nie zanudzajcie mnie, jak mawiał kiedyś generał Lewis Puller. _A to właśnie się dzieje. Nikt już nie ma siły słuchać tego gówna, bo ci kandydaci są po prostu nudni.
_