Małgorzata Rozenek sprawia ostatnio trochę rozdartej między wizerunkiem inspirowanym wczesną Dodą, który podoba się jej narzeczonemu, a wymaganiom prowadzonego przez nią programu Projekt Lady.
Podobno szefowie TVN-u poradzili Małgorzacie, by, jeśli chce wypaść wiarygodnie w roli mentorki uczestniczek, powściągnęła nieco swoją namiętność do dżinsowych szortów noszonych do kozaków, bardzo krótkich spódnic i głębokich dekoltów.
Małgorzacie jednak najwyraźniej serce rwie się do kusych kreacji, bo najszczęśliwsza jest wtedy, gdy może odsłonić trochę ciała od dołu czy od góry, a najlepiej z obu stron.
Lady TVN-u wpadła jednak na pomysł, jak to fachowo uzasadnić, nie przestając być damą. Niedawno w magazynie Flesz przekonywała, że damie wypada wyjść z domu w dresie lub piżamie, pod warunkiem, że jest prawdziwą damą, nie udawaną. Ponieważ nie za bardzo wiadomo, jak to rozróżnić, Małgosia wyjaśniła czytelnikom, że ona na przykład jest prawdziwą damą, bo taką się czuje.
Każda w nas ma w sobie damę - przekonywała w felietonie. Tylko niektóre kobiety odkrywają to szybko, a inne muszą włożyć w to sporo wysiłku.
Z kolei w dzisiejszym Fakcie tłumaczy, że nie ma nic złego w pokazywaniu piersi. O ile oczywiście kobieta, która to robi, jest prawdziwą damą.
Naprawdę nie ma nic złego w pokazywaniu piersi. To, że kobieta ma odsłonięty dekolt, nie znaczy, że nie jest damą. Każdy ma prawo do własnej ekspresji. Bądźmy tolerancyjni. To jest ważne - przekonuje Małgorzata. Przyzwyczaiłam się już do obecności fotoreporterów w moim życiu. Jestem próżna i nie wstydzę się do tego przyznać, więc nie lubię oglądać w prasie swoich zdjęć, kiedy mam wałki na głowie albo kiedy idę po bułki do sklepu, ale z drugiej strony przecież każda kobieta tak wygląda.
_
_