Magdalena Ogórek, ubiegłoroczna kandydatka Sojuszu Lewicy Demokratycznej w wyborach prezydenckich, raczej nie przyniosła chluby partii, która sfinansowała jej kampanię wyborczą. Politycy lewicy do tej pory mają do niej żal o to, że zamiast wypromować partię, wypromowała firmę modową swojej przyjaciółki. W kształtowaniu wizerunku raczej nie pomógł Magdzie mąż, Piotr Mochaczewski. Zwłaszcza po ujawnieniu przez media, że wyniósł z wyższej szkoły Viamoda Industrial sztućce, naczynia stołowe i sprzęt AGD o łącznej wartości pół miliona złotych. Przypomnijmy: Mąż Ogórek ukradł... sztućce za pół miliona?!
Niektórzy wyborcy zaczęli zastanawiać się, co mógłby wynieść z bankietu dyplomatycznego, gdyby został Pierwszą Damą.
Po roku tułania się po obrzeżach polityki i showbiznesu, Magda doszła jednak do wniosku, że chce być uważana za poważną komentatorkę życia politycznego w Polsce. Ostatnio najbliżej jej do środowisk prawicowych, związanych z Prawem i Sprawiedliwością, co może trochę dziwić, biorąc pod uwagę, że jeszcze rok temu była kandydatką lewicy.
Ogórek udzieliła właśnie wywiadu prawicowemu portalowi W Polityce, w którym opowiada o swoim zachwycie Andrzejem Dudą i jego osiągnięciami z pierwszego roku prezydentury.
Bardzo trudno jest atakować Andrzeja Dudę merytorycznie. Nie popełnia błędów i nie doprowadza do sytuacji kompromitujących urząd, do czego byliśmy przyzwyczajeni w trakcie prezydentury Bronisława Komorowskiego - tłumaczy Ogórek. Szuka się więc waśni na linii prezydent-partia, z której się wywodzi. Często próbuje się podkreślać, iż on nie ma wyjścia, tylko realizuje jedynie interesy swojej partii". Trudno słucha mi się takich ataków, z tego względu, że Prezydent Komorowski także wywodził się z konkretnego obozu politycznego. Gdybyśmy chcieli tak wartościować, to też musielibyśmy przyznać, że Bronisław Komorowski nie miał takiego momentu, by wyłamał się w sposób ewidentny, z narracji i działań swojej macierzystej partii.
Zdaniem byłej (?) dziewczyny Bartosza Węglarczyka, Andrzej Duda byłby jeszcze lepszym prezydentem, gdyby media się na niego złośliwie nie uwzięły.
Chciałabym dodać jeszcze ważny kontekst. Kontekst bardzo istotny, a często pomijany. Mam na myśli fakt, iż Andrzej Duda rozpoczął tę prezydenturę przy ogromnej nagonce części mediów i zjawisko to wciąż trwa. Bronisław Komorowski takiej sytuacji nie miał - wspomina Magda. To była też typowo "żyrandolowa" prezydentura. Prezydentura Andrzeja Dudy bardzo się od niej różni. Jest energiczna, nowoczesna, z bardzo słusznym naciskiem na obszar polityki międzynarodowej.
Pamiętajmy, że minął zaledwie rok od momentu objęcia przez Andrzeja Dudę urzędu. Ciężko w ciągu roku oczekiwać jakiś spektakularnych efektów działań nowego prezydenta. To bardzo mało czasu. Mimo tego, przez te 12 miesięcy wydarzyło się bardzo dużo. Choćby ogromny wkład prezydenta Andrzeja Dudy w rozbudowanie polskiej polityki międzynarodowej - szczególnie w Azji.
Niestety, nie wszyscy podzielają entuzjastyczną opinię Magdaleny Ogórek. Zwłaszcza ci, którzy pamiętają jego wyborcze obietnice, między innymi 500 złotych na każde dziecko, podniesienie kwoty wolnej od podatku do poziomu przynajmniej 8 tysięcy złotych, pomoc osobom spłacającym kredyty we frankach oraz obniżenie wieku emerytalnego. A także jego odważną obietnicę złożoną podczas debaty telewizyjnej, że poda się do dymisji, jeśli przynajmniej obniżenia wieku emerytalnego i podniesienia kwoty wolnej od podatku nie uda się zrealizować w pierwszym roku prezydentury.
Ogórek jest zdania, że rok to zdecydowanie za mało czasu.
Mogę tylko zaznaczyć, że wszystkie inicjatywy, które prezydent RP podjął, mają charakter długofalowy. Będziemy czekać i obserwować dalsze rezultaty tej prezydentury - zapowiada Magda. Minione 12 miesięcy, to zbyt krótki okres na taką ocenę. Trudno o krytyczną konkluzję po upływie roku. Jestem jednak wdzięczna Andrzejowi Dudzie, że dotrzymuje słowa w swoim najważniejszym postulacie z kampanii prezydenckiej. Obiecał, że będzie blisko ludzi. Z tej obietnicy wspaniale się wywiązuje. Za to trzymam kciuki najbardziej i życzę mu, by do końca prezydentury w tym wytrwał.
Myślicie, że dzięki komplementowaniu prezydenta Ogórek wróci do polityki? Według niej samej ma do tego wyjątkowe kompetencje: Magdalena Ogórek skromnie o sobie: "Jestem jak MARGARET THATCHER! "Nie atakują cię kochana? To znaczy, że nic nie zrobiłaś!""