Kiedy półtora roku temu Halina Młynkova ślubowała miłość czeskiemu producentowi Leszkowi Wronce w bajecznej scenerii praskiego klasztoru, liczyła, że od tej pory będzie już tylko lepiej. Marzyła o tym, że mąż rozkręci jej karierę i wkrótce dorówna popularnością jego drugiej podopiecznej, Ewie Farnej. Tak się jednak nie stało.
Wytwórnia płytowa rozczarowana materiałem nagranym przez Halinę, wykreśliła ją z planów nagraniowych na najbliższy rok, a producenci _**The Voice of Poland**_ zastąpili ją bardziej "patriotyczną" Barbarą Kurdej-Szatan. O tym, jak sobie poradziła, będzie można przekonać się w każdą sobotę w Dwójce o godzinie 20:05.
Co gorsza, Farna właśnie zakończyła swoją współpracę z Wronką, o czym poinformowała w Internecie. Zobacz: Ewa Farna zwolniła Wronkę! "To było 10 pięknych lat"
Sytuacja stała się tak trudna, że Halina zaczęła martwić się o przyszłość.
Między Haliną i Leszkiem Wronką nie jest już tak sielsko jak kiedyś - ujawnia w rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy znajomy pary. Gdy producent muzyczny stracił intratną pracę u boku Ewy Farnej, jego żona zaczęła się martwić, co teraz z nimi będzie. Sama już nie zarabia kokosów. Obawia się, że mogą mieć problemy finansowe.
Doszło ponoć do tego, że Halina zaczęła podejrzewać, że jej mąż nie radzi sobie w branży muzycznej tak dobrze, jak myślała. Sytuację pogarsza fakt, że prawie dwa miesiące po przeprowadzce do Pragi nadal czuje się tam obco.
Muzyka jej męża przestała się sprzedawać - komentuje informator tabloidu. A ona marzy o takim sukcesie, jaki odniosła z Brathankami. Halina czuje, że została zamknięta w złotej klatce. Jest teraz odcięta od znajomych w Polsce i tańczy jak jej mąż zagra. Nie prowadzi już "The Voice of Poland", czy wielkich imprez, nie gra w teatrze. Mało kto zamawia jej koncerty. Nie chce już pracować z Leszkiem, ale jest w takiej niezręcznej sytuacji, że nie wie, jak mu to powiedzieć. Obawia się, że odbierze to osobiście.
W tej sytuacji na pewno lepiej, by dowiedział się o tym z tabloidu.