Ostatnio media na całym świecie obiegło nagranie oraz zdjęcia małego Syryjczyka z Aleppo, którego uratowano z gruzów domu po bombardowaniu. Organizacje praw człowieka przypomniały, że wojna domowa w Syrii trwa już piąty rok. Przy okazji zaapelowały o pomoc dla jej ofiar oraz działania dyplomatyczne, które powinny zakończyć dramat mieszkańców kraju.
W Polsce na wielkiego przyjaciela Syryjczyków kreuje się Tomasz Kammel. Celebryta postanowił zadziałać w ich sprawie. Zaczął od wstawienia na Facebooka żarliwego wpisu, w którym wspiera "uchodźców-biedaków", a nie "cwaniaków". Apeluje o przyjmowanie ich w Polsce.
Przykro mi, ale nie ma mowy, żebym odpuścił w sprawie uchodźców, podkreślam uchodźców, a nie cwaniaków czy innych złych ludzi, żerujących na nieszczęściu tych biedaków, których symbolem stało się to dziecko z Aleppo - pisze Tomasz. Trzeba pomagać, trzeba ich przyjmować, trzeba ich otaczać opieką. Ten film krąży już po świecie. Czasami z muzyką jako wyciskacz łez, czasami nie. Daję Wam go w wersji bez ubarwień. Komentarz jest zbędny. Dziecko nazywa się Omran/Omar Daqneesh i jest jednym z ponad 100 tysięcy, które spotyka w Aleppo podobny los- każdego dnia. Nie można zostawić tych ludzi, i dawać się karmić strachem, głupią propagandą i uprzedzeniami.
Myślicie, że Tomek zrobi w tej sprawie coś więcej niż notka na Facebooku?