Kariera agenta Tomka, która zaczęła się od "służbowego" uwiedzenia Weroniki Marczuk, rozkwitła, kiedy zasiadł w sejmowych ławach jako poseł Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, zanim poprzednia kadencja dobiegła końca, były ulubieniec prawicy został wykluczony z klubu parlamentarnego PiS, złożył mandat i nie znalazł się na partyjnych listach wyborczych. Powodem była utrata zaufania ze strony prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który nie chciał tolerować kolejnych skandali wokół emerytowanego agenta o rozbuchanym ego.
Przypomnijmy: Kaczyński: "Dla Kaczmarka NIE MA MIEJSCA w PiS!"
Dwa i pół roku temu Kaczmarek wziął ślub z Katarzyną Sztylc, z którą miał związać się, kiedy miała jeszcze pierwszego męża. Ten nie wspominał spotkania z byłym funkcjonariuszem CBA zbyt dobrze - miał grozić mu "przyjebaniem krzesłem" oraz ściągnięciem, w ramach wsparcia, "niegrzecznych chłopców"… Tłumaczył później, że tylko stawał w obronie swojej narzeczonej. Zobacz: Agent Tomek: "Stanąłem w obronie kobiety, KTÓRĄ KOCHAM!"
Sztylc, po mężu Kaczmarek, szefuje olsztyńskiemu Europejskiemu Centrum Wsparcia Społecznego Helper, które, zgodnie z informacjami znajdującymi się na jego stronie internetowej, "działa w obszarze ochrony zdrowia i pomocy społecznej oraz edukacji i kultury", a także "stara się otoczyć ludźmi wyznającymi nadrzędność wartości, takich jak: idealizm, uczciwość, życzliwość, prawość, sprawiedliwość i patriotyzm". W stowarzyszeniu pracował również sam agent Tomek. Poważne problemy zaczęły się rok temu, kiedy Urząd Kontroli Skarbowej na wniosek Generalnego Inspektora Informacji Finansowej skontrolował firmę budowlaną, wykonującą remonty domów pomocy, którymi opiekuje się Helper.
Jak donosi Gazeta Wyborcza, ustalenia po tej kontroli stały się podstawą prokuratorskiego śledztwa. Maju 2014 GIIF donosił o "podejrzanych transakcjach na rachunkach stowarzyszenia Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego Helper w Olsztynie i osoby fizycznej Henryka Czerwińskiego prowadzącego działalność gospodarczą pod nazwą DKM Henryk Czerwiński".
Generalnego inspektora zaniepokoiło to, że z rachunku DKM na prywatne konto właściciela firmy przelewane były w latach 2012-14 "wielomilionowe kwoty". Stamtąd część pieniędzy - kilkaset tysięcy złotych - w formie długoterminowych pożyczek (z terminem spłaty nawet do 2050 r.!) przelewana była na prywatne konta szefowej Helpera i jej współpracowniczki - donosi Wyborcza. W czasie kontroli wyszło również na jaw, że placówki zarządzane przez stowarzyszenie nie są wyposażone w AGD, RTV i inny sprzęt, które powinny się w nim znajdować i na które otrzymało pieniądze.
Z dotychczasowych ustaleń organu wynika, że poprzez firmy Henryka Czerwińskiego, jak również spółki [należące do Katarzyny Kaczmarek i jej wspólniczki] część środków pieniężnych pochodzących z dotacji trafiła ostatecznie do osób zarządzających Helperem - brzmi jeden z wniosków raportu Urzędu Kontroli Skarbowej.
Pieniądze na działalność Kaczmarków pochodziły z państwowych dotacji. Czerwiński w latach 2012-2014 dostał od Helpera na prace modernizacyjne 19,3 miliona złotych, jednak tylko mniej niż połowa tej kwoty ma pokrycie w fakturach. 12 milionów publicznych pieniędzy znalazło się na jego prywatnym koncie, z którego "w przeciągu kilkunastu miesięcy wypłacił w gotówce 10,2 mln zł". Jak ocenił Urząd Skarbowy, zysk przedsiębiorcy na wykonaniu zleconych prac miał wynieść niemal 10 milionów złotych, co "znacznie odbiegało to od realiów obrotu gospodarczego".
Jeden z wątków sprawy dotyczy również bezpośrednio samego agenta Tomka - US sprawdza, czy możliwym jest, żeby dostał 2 miliony złotych spadku (!) po 86-letniej babci. Tak przynajmniej deklarował, policja uznała jednak, że jest to mało prawdopodobne i zgłosiła to skarbówki.
Nikomu jak na razie nie postawiono zarzutów, śledztwo toczy się "w sprawie", nie zaś "przeciwko". Postępowanie dotyczy podejrzenia niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości 11,8 mln zł w latach 2012-14, które w postaci dotacji celowych dostało Europejskie Centrum Wsparcia Społecznego "Helper" w Olsztynie.
Jak dodaje Wyborcza, Kaczmarek próbował uruchomić swoje dawne znajomości w PiSie, posłowie i działacze partii dostali jednak… kategoryczny zakaz pomocy byłemu koledze.
Mariusz zakazał komukolwiek pomagać Tomkowi w tej sprawie. Jest wściekły i zawiedziony - mówi osoba z otoczenia Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych, który po akcji z Weroniką Marczuk bronił działań Kaczmarka, a później pomógł mu zostać posłem. Dzisiaj to dla nas wielki wstyd i kłopot wizerunkowy. Mariusz nie może odżałować, że postawił kiedyś na Tomka.
Zakaz ten złamała jednak posłanka PiS, Iwona Arendt.
W pismach żądała wyjaśnień. Pytała o czynności prokuratorskie, przeszukanie w stowarzyszeniu Helper - mówi GW jeden ze śledczych.
Kaczmarek i Arendt znają się od lat. To właśnie na jej imprezie urodzinowej agent Tomek chciał "przyjebać krzesłem" ówczesnemu mężowi swojej obecnej żony.
Urząd Kontroli Skarbowej nadal prowadzi swoje czynności, trwa również śledztwo prokuratorskie, które przeniesiono z Olsztyna do Białegostoku. Ich wyniki powinny być znane w ciągu najbliższych miesięcy.