W zeszłym tygodniu amerykańskimi mediami wstrząsnęła historia Austina Harrouffa, który zamordował małżeństwo, a następnie zjadł twarz martwego mężczyzny. Do tragedii doszło w miejscowości Jupiter w stanie Floryda. 19-latek nie znał swoich ofiar i nie był przez nich w żaden sposób sprowokowany. Zaatakował też mężczyznę, który ruszył na pomoc sąsiadom.
Według policji, gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce zbrodni, Austin był nadludzko silny. Próbowali do niego strzelać i używać taserów, żeby go powstrzymać, ale nie udało im się to. Podobno 19-latek "wydawał z siebie zwierzęce odgłosy" oraz "chrząkał i warczał". Policjanci podejrzewali, że był pod wpływem wyjątkowo silnych narkotyków, ale testy przeprowadzone przez śledczych wykluczyły tę możliwość.
Harrouff zamordował Josepha Johna Stevensa III i jego żonę Michelle Mischcon Stevens w ich garażu, gdzie lubili spędzać wieczory przy otwartym wjeździe. Do morderstwa użył potłuczonej butelki po wódce. Obdukcja wykazała, że Stevens próbował się bronić. Po wszystkim morderca zaczął zjadać jego twarz oraz podbrzusze. Podczas zabójstwa Harrouff miał na sobie czerwoną czapeczkę z napisem "Uczyńmy Amerykę Ponownie Wielką", hasłem wyborczym Donalda Trumpa, którego wspierał podczas kampanii.
Nigdy nie widziałem miejsca zbrodni, w którym dokonano by czegoś tak dzikiego i bestialskiego - powiedział szeryf William Snyder. Gryzł swoją ofiarę potwarzy i brzuchu. Miał w ustach kawałki ludzkich tkanek.
Kiedy 19-latek został wreszcie złapany, nagle zasłabł i trafił do szpitala w ciężkim stanie. Przeszedł tam serię operacji.
Kiedy go dowieźliśmy do szpitala, powiedział: "Nie znajdziecie żadnych narkotyków w mojej krwi" - dodał szeryf.
Rodzina twierdzi, że zachowanie Austina zmieniło się w ciągu kilku ostatnich tygodni. Jego matka zeznała na policji, że twierdził, iż posiada nadprzyrodzone moce i "jest tu, by chronić ludzi". Zanim ostatecznie zawiódł ludzkość, był z ojcem i siostrą w restauracji i zezłościł się na obsługę. Wybiegł z lokalu i wtedy dokonał morderstwa używając tego, co było pod ręką.
Po tragedii ojciec przestępcy, Wade Harouff wystąpił w programie Dr. Phila, gdzie płacząc przeprosił rodziny ofiar. Przyznał, że jego życie zamieniło się w "najgorszy koszmar". Zdradził też nowe szczegóły zbrodni. Podobno kiedy syn wyszedł z restauracji, poszedł do domu matki, żeby wypić tam... butelkę oleju roślinnego. Mina Harouff była przerażona i poleciła synowi, żeby dodał chociaż trochę parmezanu. Gdy wypił olej, miał wrócić do ojca. Kobieta wystraszyła się jednak tą sytuacją i zadzwoniła po policję. To wtedy doszło do tragedii.
Mojemu synowi chyba odbiło i boję się o jego bezpieczeństwo - słychać na policyjnym nagraniu zgłoszenia. Zachowuje się trochę dziwnie. Wydaje mi się, że ma trochę urojenia. Ostatnio zauważyliśmy u niego zmiany w zachowaniu. Był dzisiaj na obiedzie z ojcem, a potem coś mu puściło.
Ojciec potwierdził, że zauważył zmiany w zachowaniu syna na dwa tygodnie przed zabójstwem. Podejrzewał, że mogła to być choroba psychiczna, która zupełnie zmieniła osobowość spokojnego dotąd Austina.
Jestem w głębokim żalu po tym, co zrobił mój syn tamtym ludziom - powiedział w programie. Przepraszam za niego, ponieważ mój własny syn nigdy by nie zrobił czegoś takiego... Jest tak dobrą osobą. Nigdy świadomie by tego nie uczynił.
Teraz detektywi ustalają, czy jest możliwe, aby Austin przedawkował syntetyczny narkotyk flakka, który stał się ostatnio ogromnym zagrożeniem na Florydzie. Zażywający go ludzie tracą kontakt z rzeczywistością, robią bardzo dziwne i niebezpieczne rzeczy oraz wpadają w paranoję.
Stan zdrowia 19-latka nadal jest krytyczny. Część jego organów wewnętrznych przestała poprawnie funkcjonować, prawdopodobnie w wyniku wypicia silnych chemikaliów. Ojciec zdradził, że ma problemy z wątrobą, w płucach zalega płyn oraz krwawi mu przełyk.