Edyta Górniak znana jest z tego, że do wszystkiego podchodzi bardzo emocjonalnie, zwłaszcza na planie programów, w których występuje. Apogeum przypadło chyba na czas _**Jak ONI Śpiewają**_ i rozwodu z Dariuszem K. To wtedy porównała samą siebie do... "ryby w garnku z klejem".
Przypomnijmy: Edzia: "Czułam się jak ryba w garnku z klejem!"
Niedawno zaś w egzaltowanych słowach gratulowała zwyciężczyni konkursu Eurowizji, dziękując jej za "tyle piękna i bólu" i wyznając, że Jamala "dotknęła ją głęboko". Michał Szpak pewnie też, bo Edzia ciągle nie może zapomnieć mu tego, że pokonał ją w eliminacjach do konkursu.
Ostatnio Górniak wzruszyła się w Los Angeles, podczas pierwszego spotkania z Davidem Fosterem, producentem i przyjacielem zmarłej pięć lat temu Whitney Houston. Po śmierci piosenkarki, a potem jej córki Bobbi Kristiny, Edyta rozpaczała tygodniami. Zobacz: Górniak poruszona śmiercią córki Whitney: "Poprosiłam wszystkich, by o tym przy mnie nie rozmawiali"
Nic dziwnego, że spotkanie z człowiekiem, który blisko znał je obie, omal nie skończyło się utratą przytomności.
David Foster jest moim idolem, odkąd zaczęłam obcować z muzyką - wyznała Edyta w rozmowie z Faktem. Kiedy byłam w Los Angeles, spotkaliśmy się po raz pierwszy. Spotkanie z tak niezwykłą osobowością, takim świetnym artystą, kompozytorem, pianistą i producentem, było obezwładniające. Myślałam, że zemdleję i poprosiłam mojego menedżera, by zabrał mnie do doktora, bo nie mogę oddychać. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Byłam przytłoczona emocjami.
Na szczęście kolejne spotkanie, kilka dni temu w Warszawie, nie było już tak groźne dla zdrowia Edyty: Edyta Górniak na "randce" z producentem Whitney Houston (ZDJĘCIA)