Skompromitowany gwiazdor TVN-u Kamil Durczok i jego żona cieszą się z hojnej oferty Polsatu, który postanowił dać mu "drugą szansę" i pozwolić rządzić swoimi pracownikami. Dziennikarz, który według Newsweeka "obrażał i poniżał swoich pracowników", szykuje się do pracy w Polsat News i do zbudowania własnego portalu internetowego. Nie wiadomo, czy są jeszcze w Polsce osoby, które nie boją się z nim pracować, ale na razie wizerunek Kamila naprawia jego żona, Marianna Dufek-Durczok, która podkreśla, że teraz w ich małżeństwie jest nawet lepiej niż przed serią artykułów Wprostu, w których opisano "ciemną stronę Kamila" i jego metody "pracy przez czołganie i upokarzanie".
Durczok może też liczyć na wsparcie swoich bogatych kolegów z branży oraz... znajomych profesorów. Niedawno Maciej Mrozowski, znany profesor Uniwersytetu Warszawskiego i SWPS stwierdził, że właściwie nie ma po co przypominać afery z mobbingiem w redakcji Faktów, bo... działo się to za zamkniętymi drzwiami.
Przypomnijmy: Medioznawca broni Durczoka: "To nie była publiczna afera, tylko PRYWATNA! Dlaczego tłumaczyć się z tego przed ludźmi?"
Tę oraz podobne wypowiedzi piętnuje Katarzyna Nowakowska, dziennikarka Wysokich Obcasów, która podkreśla, że sprawy o mobbing w miejscu pracy zawsze są niezwykle trudne przede wszystkim dla jego ofiar. Gnębieni pracownicy nie mają odwagi ani środków finansowych, by wygrać ze swoim przełożonym. Tym bardziej, jeśli jest on znany i - wydawałoby się - powszechnie szanowany:
To są zawsze sprawy niezwykle trudne do udowodnienia w sensie procesowym, a odsetek tych zakończonych wyrokiem skazującym jest bardzo niewielki. Nie dlatego, że nic się nie stało. Dlatego, że świadków nie ma lub nie chcą zeznawać. Lub zostają "zniechęceni" do zeznawania - pisze Nowakowska.
Czy tym elementem "zniechęcania" i onieśmielania świadków są beztrosko uśmiechnięte miny pewnego siebie milionera i jego żony?
Dziennikarka krytykuje przede wszystkim kolegów Durczoka, którzy stoją za nim murem, dając przyzwolenie na kontynuowanie podobnych zachowań. Pokazują bowiem wszystkim, że takim jak obi nic się nie stanie, mogą więc poniżać swoich pracowników:
Eleganccy, szpakowaci panowie w garniturach pracujący za dobre pieniądze na wysokich stanowiskach uważają, że nic się nie stało. Im na pewno. Są nietykalni i dobrze o tym wiedzą. Mogą robić i mówić, co chcą. Nic się nie stanie. Nie im w każdym razie - podkreśla dziennikarka. Pracodawcy nie mają tendencji do potępiania ich wysoce niestosownych czynów, ni wypowiedzi. Wolność jest przecież. Panowie nie muszą się przed nikim z niczego tłumaczyć.
Fakt, że uniwersytet SWPS, mimo wielu próśb i apeli ze strony osób oburzonych wypowiedzią profesora Mrozowskiego, nie zdecydował się na wyrażenie jakiejkolwiek przygany czy choćby odcięcia się od słów swojego pracownika, to kolejny przygnębiający komunikat. Jeśli jesteś eleganckim panem w garniturze, to nic ci się nie stanie. Martwić się mogą tylko szeregowi pracownicy.
Nowakowska dodaje, że zatrudnienie Durczoka w Polsacie zmartwiło pracowników stacji, którzy jednak nie mają nic do powiedzenia i boją się zwolnienia:
I w Polsacie się martwią. Ekipy szemrzą, nie chcą pracować z Durczokiem. No ale jak im pracodawca każe, to będą musieli albo fora ze dwora. Takie są realia, taki jest klimat. Miejmy nadzieję, że nikomu nic się nie stanie - pisze dziennikarka.
Przypomnijmy, że o pracowników Polsatu nie boi się wierna żona Kamila, której "jest dobrze": Żona Durczoka w sądzie: "Cieszę się, że wraca do pracy. Jest nam dobrze!"