Wczoraj w wielu miastach całej Polski ponownie odbyły się manifestacje przeciwko zaostrzeniu prawa antyaborcyjnego. Jak podkreślają organizatorzy, to ostatni moment na taki protest: już we środę Sejm rozpocznie prace nad nowym projektem ustawy antyaborcyjnej zgłoszonej przez organizację radykalnych katolickich prawników, Ordo Iuris.
Tak jak w przypadku wcześniejszych, kwietniowych protestów, niedzielne manifestacje odbiły się szerokim echem w mediach. Razem z tysiącami kobiet protestowały też gwiazdy - m.in. Maja Ostaszewska, Kasia Kowalska i Katarzyna Kwiatkowska.
Demonstracje sprzed Sejmu zostały zauważone także przez zagraniczne media, w tym brytyjskiego Guardiana, który przypomniał, że to kolejna fala protestów przeciwko planowanemu zaostrzeniu prawa. The Guardian zauważył, że Polska jest najbardziej katolickim krajem w Europie, który już i tak posiada najbardziej restrykcyjne zapisy zakazujące przerywania ciąży.
Tysiące kobiet zebrały się przed parlamentem w Warszawie oraz w kilku innych polskich miastach, by sprzeciwić się nakazowi zakończenia ciąży nawet wtedy, gdy zagraża ona życiu matki. Protestowano nawet przed polską ambasadą w Londynie - pisze The Guardian.
Dziennik przywołuje też wypowiedź Krystyny Kacpury z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która zaznaczyła, że wiele kobiet nie może uzyskać dostępu do legalnej aborcji:
Wiele lekarzy czy szpitali zwłaszcza w południowej Polsce, na Podkarpaciu, odmawiają kobietom pomocy, bo podpisali klauzulę sumienia. Tak naprawdę nie mamy więc już legalnych aborcji w Polsce - powiedziała. Na szczęście kobiety jeszcze nie idą do więzienia, a lekarz uratuje ich życie, gdy to będzie zagrożone.
The Guardian wynotował także wypowiedź Mariusza Dzierżawskiego z Komitetu Stop Aborcji:
Już samo podejrzenie o syndromie Downa wystarczy, by zabić dziecko. To musi się zmienić - skomentował. Nie boimy się zwolenników aborcji, bo jest ich niewiele. My jesteśmy znacznie silniejsi. Chcemy zmusić polityków do wprowadzenia zakazu zabijania ludzi.
Dziennik przypomina też, że sprawą ustawy antyaborcyjnej w Polsce zajęła się Unia Europejska, która ma zbadać, czy podczas prac nad projektem ustawy nie doszło do złamania prawa.