Krystyna Janda pojawiła się wczoraj w programie Moniki Olejnik w TVN 24, Kropka nad i, żeby zabrać głos w sprawie planowanego zaostrzenia ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Aktorka sprzeciwia się oczywiście całkowitemu zakazowi przerywania ciąży, który, jeżeli nowe prawo wejdzie w życie, w praktyce uniemożliwi również przeprowadzanie procedury in vitro, zlikwiduje diagnostykę oraz medycynę prenatalną (!), a także uniemożliwi ratowanie życia i zdrowia kobiet będących w ciąży. Ustawa napisana przez prawników skrajnie prawicowej organizacji Ordo Iuris przewiduje bowiem wprowadzenie terminu "morderstwa prenatalnego"...
Janda wyznała w środę w Radiu Zet, że sama dwukrotnie zmuszona była do przerwania ciąży, która zagrażała jej życiu. Sprawę natychmiast skomentował Tomasz Terlikowski, dla którego słowa aktorki były kolejnym dowodem na to, że wszystkie kobiety, które protestują przeciwko całkowitemu zakazowi przerywania ciąży, cierpią na "syndrom postaborcyjny". Podobne zdanie ma również jego żona, Małgorzata.
W rozmowie z Olejnik Janda wspominała, że kiedy sama rodziła jedno ze swoich dzieci, w tej samej szpitalnej sali rozgrywał się dramat innej rodziny:
W szpitalu koło mnie kobieta urodziła bardzo kalekie dziecko. Widziałam przerażenie jej męża, widziałam przerażenie jej rodziny, widziałam tę tragedię. Ona była zupełnie na to nieprzygotowana. Obserwowałam to z łóżka obok i mówiłam: Boże, jak dobrze, że zrobiłam badania prenatalne. A ta ustawa wyklucza wszystko - mówiła aktorka. Ostatnio widziałam taki żart, że biskup zwraca się do ciężarnej kobiety: Jeśli z in vitro, to usuń. Każdego dnia budzę się i myślę, że śnię.
Nie mogę o tym słuchać o próbach ograniczenia in vitro. Wiele młodych małżeństw ma problem z zajściem w ciążę. Odbieranie młodym, kochającym się ludziom nadziei na wspólne dziecko jest straszne, jest zbrodnią - kontynuowała. _**Kobieta powinna mieć prawo wyboru. Przecież nikt nikogo nie zmusza do aborcji.**_
Przypomnijmy, że na jutro zaplanowano kolejne protesty w kilkunastu miastach Polski, a na poniedziałek Krajowy Strajk Kobiet.