W programie Azja Express pozostało już tylko 6 par. W zeszłym tygodniu dzięki zaradnej "Renulce" z ekipą pożegnali się Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan, uważani za jedną z najbarwniejszych par. O wejście do finałowej trójki, która powalczy o zwycięstwo z Bangkoku rywalizują Iza Miko z Leszkiem Stankiem, Hanna Lis z Łukaszem Jemiołem, Agnieszka Włodarczyk z Marią Konarowską, Pascal Brodnicki z Pawłem Dobrzańskim, Michał Żurawski z Ludwikiem Borkowskim oraz Renata Kaczoruk z Weroniką Budziło.
Najnowszy odcinek rozpoczął się wspólną modlitwą w świątyni buddyjskiej w Ba Sang. Tam uczestnicy otrzymali koperty z zadaniami. Ścigając się do mety pierwszego etapu w Ban Pa Ho, musieli nauczyć się na pamięć mantry po laotańsku. Okazało się, że zdobycie transportu jest w Laosie znacznie trudniejsze niż w Wietnamie, a i porozumienie się powoduje wiele problemów.
O wiele mniej osób rozumie tu po angielsku niż w Wietnamie - żalił się Łukasz Jemioł.
Może ten region taki jest - rozważał Pascal. Może jak uciekniemy z tego regionu to będzie lepiej. Mam wrażenie, że ludzie tutaj się boją.
Jako pierwsi na metę etapu, mieszczącą się w szkole dla mnichów w Ban Pa Ho dotarli Michał i Ludwik. Na miejscu musieli znaleźć mnicha ze zdjęcia i wyrecytować przed nim wyuczoną modlitwę. Wszyscy uczestnicy mieli z tym spore problemy.
Oni są tacy sami - narzekała Hania.
Kolejny etap wyścigu prowadził do kompleksu świątynnego Luang Prabank. Jako pierwsi dotarli tam Michał i Ludwik. Walka o amulet rozegrała się między nimi, Izą i Leszkiem oraz Hanną i Łukaszem. Renata i Weronika przybyły jako czwarte i nie zakwalifikowały się do rywalizacji. Konkurs polegał na tym, by jedna osoba z pary stała na jednej nodze na stopniu, a druga szukała odpowiedzi na pytania z koperty. Polegały one głównie na liczeniu posągów Buddy.
Łukasz miał gorsze zadanie. W piekącym słońcu musiał ustać na jednej nodze - narzekała Hania.
Przy okazji powstały wątpliwości, czy Jemioł nie pomaga sobie drugą nogą. On sam szedł w zaparte, że nie, chociaż kamera pokazywała inaczej. W końcu spadł ze stopnia.
W ogóle nie czuję się winny - zapewnił. Nie byłem zły na Hankę, bo sam nie mogłem doliczyć się smoków. Myślę, że ktoś, kto układał pytania, sam się pomylił.
Amulet wygrali Michał i Ludwik, wyprzedzając o sekundy Leszka i Izę.
Nam nie zależy na tych amuletach, tylko na zabawie - wyznał Leszek.
Nie no, fajnie jest mieć trochę żelaza, którego nie da się wymienić na pieniądze w żadnym kraju - skomentował Ludwik.
Kolejnym zadaniem było pokonanie 140 kilometrów do punktu widokowego Pho Khan, ze znalezieniem noclegu po drodze. Przy tej okazji wybuchła awantura między Izą i Leszkiem.
On mówi, że mamy problemy z transportem przez mój amerykański akcent. A, czyli to moja wina - wyrzucała mu Iza. Ty to jesteś taki ciągle spięty.
Ty za to jesteś wyluzowana, no przestań - odciął się Stanek.
Wystarczyło jednak, by Iza znalazła nocleg, a Leszek autobus, by wszystkie żale poszły w niepamięć, a oni sami doszli do wniosku, że jednak są "dream teamem".
To było wspaniałe, bo facet odstąpił nam swoje własne łóżko i jeszcze zaprosił na kolację - skomentował Leszek.
Na znacznie większe problemy natrafili Łukasz i Hanna. Początkowo Łukasz przedstawiał ją jako swoją żonę, jednak szybko wyszło na jaw, że małżeństwo, jeśli nie pochodzi z jednej wioski, nie może dzielić pokoju w nocy. To dla Lisicy był cios.
Ja nie lubię spać sama, to by było przykre - wyznała. Okazało się, że w tej kulturze małżeństwa, jeśli nie są z tej wioski, nie mogą spać w jednym pokoju. Wtedy postanowiłam sobie: wracam do Warszawy.
Wtedy zdecydowali jednak zmienić strategię i Łukasz przestawił Hanię jako swoją siostrę. Pozwolono im spać w jednym pomieszczeniu, ale okazało się, że w tym samym śpi większa część wioski, przy czym niektórzy głośno chrapali.
Ale przynajmniej nie zostali wyrzuceni w czasie ulewy, jak Renata i Weronika, których gospodyni nagle się rozmyśliła. Na szczęście szybko znalazły nowy nocleg.
Ja raczej nie chcę tu jeść - wyznała Weronika. Chyba słyszałam wycie psa...
Podziwiam Hankę i Łukasza, bo oni są tacy fancy-szmancy, a tu, wiesz, śpią w takich miejscach - zwierzył się Leszek Izie w autobusie, wiozącym ich na metę. Nikt się po nich nie spodziewał, że mkną tak szybko. Każdy sobie radzi jak może. Wygra kto wygra, a że nie wygramy my, to trudno.
Rzeczywiście, na metę odcinka jako pierwsi dotarli Hanna i Łukasz i to oni wygrali immunitet, ku niemiłemu zaskoczeniu pozostałych, podejrzewających ich nawet o nieczystą grę.
Mam wrażenie, że coś się przełamało - wyznała Hania. Mieliśmy mega farta.
To się toczy jak toczy, kamera jest świadkiem - skomentował Łukasz.
Ne mecie dostali zadanie połączenia uczestników w nowe pary. Już wiadomo, że w kolejnym odcinku razem walczyć będą między innymi Iza z Pascalem i Agnieszka z Pawłem.