Cztery lata temu Kuba Wojewódzki udzielił Polityce wywiadu, w którym oskarżył swoich krytyków o to, że są biedni, mają kompleksy i zazdroszczą mu "20-letnich panien" i "kilometrowego apartamentu". Niestety, sam obnażył tym swoje kompleksy, co celnie wytknęła mu Magdalena Środa. Zastanawiała się, czy tak dramatyczna potrzeba opowiadania o tym, że ma pieniądze i uprawia seks z młodymi dziewczynami nie wynika z problemów seksualnych:
Tym razem Kuba udzielił wywiadu serwisowi Playboy.pl, w którym po raz kolejny chwali się swoimi pieniędzmi i luksusowym życiem z Renatą. Tym razem już nie "kilometrowym apartamentem", a samochodami, które ma w garażu. Wojewódzki podkreśla, że lubi denerwować biedniejszych od siebie, którzy mierzą sukces życiowy podobnie jak on. Uważa, że ludzie którzy mu zazdroszczą (i o których zazdrość tak zabiega) "mają brzydkie auta i brzydkie koleżanki":
Najwyraźniej jestem potwierdzeniem staropolskiej filozofii, że nic tak ludzi nie wk..., jak szczęśliwy człowiek - zaczyna. Jeśli na dodatek jest jeszcze dość wesołkowaty, to już pojawia się piana. Albo jak zarobił trochę kasy. Nie wybaczamy mu. A gdy na deser zwiąże się z młodszą partnerką, to już na bank musi być gejem. Nie przepraszam, pedałem. W katolickim kraju nie używa się słowa gej.
Auto, jak powszechnie wiadomo, jest w narodzie wyznacznikiem pozycji. W domu może być skansen, ale pod domem musi być luksus. (...) Moje tak zwane pożyczone samochody to rodzaj terapii dla nieudaczników. Balsam na ich smutek związany z tym, że mają brzydkie auta i brzydkie koleżanki.
Kuba chwali się też, że w jego garażu stały najdroższe i najbardziej luksusowe auta świata. Wymienia wszystkie na wypadek, gdybyście któreś przeoczyli:
W pewnym momencie w moim garażu stały Lamborghini Avantador, Ferrari Berlinetta, Porsche Cayenne, Bentley Continental i Jeep Wrangler. Do tego rower i rolki. Część musiałem sprzedać, bo brakowało mi przestrzeni. Auta kupuję emocjami. Czasami tracę, czasami tracę więcej, ale lubię szybkie samochody i częste zmiany. Są dopełnieniem mojego świata. Świat małych zawistników, którzy nie potrafią sięgać po swoje marzenia, wiec opluwają cudze, mnie nie interesuje - opowiada z zacięciem.
Oprócz wątków motoryzacyjnych Kuba znalazł także czas na emocjonalne skrytykowanie Michała Piroga:
On mi pachnie zdesperowanym przebierańcem. Gotów jest przyznać się do wszystkiego, żeby tylko o nim napisali. Jak mu miesięcznik "Dziecko" zaproponuje rozkładówkę, to im wmówi, że jest dzieckiem. Bardzo chce być kontrowersyjny, ale w tej konkurencji przegrywa nawet ze strażą miejską. Nie chce zresztą o nim za dużo mówić, bo dosyć dawno doszliśmy do porozumienia. Porozumieliśmy się, że się nie szanujemy.
Jak myślicie, dlaczego Kubie aż tak zależy na zazdrości ludzi, którymi tak gardzi? Może to też rodzaj terapii dla niego?