_
_
Bieżący rok upłynął Edycie Górniak głównie na sądowej wojnie z byłymi teściami i spontanicznych przeprowadzkach. Tuż po sylwestrze na krakowskim Rynku uświadomiła sobie, że nie chce wracać do Warszawy. Wynajęła dom na strzeżonym osiedlu na obrzeżach Krakowa i wprowadziła się do niego z synem. Nie zaskarbiła tym sobie życzliwości byłych teściów, którzy pozwali ją o utrudnianie kontaktów z wnukiem. Edyta wprawdzie tłumaczyła, że robi to dla dobra 12-letniego Allana, bo ma uzasadnione podejrzenia, że państwo Krupa, wbrew zaleceniom psychologa, próbują przemycić go do więzienia na widzenie z ojcem-kokainistą.
Ponieważ jednak teściowie nadal nękali Allana, latem tego roku Edyta wywiozła go do Malibu, gdzie wynajęła dom na plaży za 40 tysięcy złotych miesięcznie. Pod koniec wakacji podjęła kolejną spontaniczną decyzję i postanowiła nie wracać do Polski. W wywiadach zapewnia, że to była dobra decyzja, bo nowi koledzy syna nie mają pojęcia o tym, kim jest i co zrobił jego tata. Poza tym przeprowadzka utrudniła kontakt z Allanem dziadkom, którzy nie potrafią zaakceptować tego, że wnuk ma do nich żal o ciąganie jego mamy po sądach.
W rozmowie z Super Expressem Edyta wyznaje, że najlepiej byłoby dla jej 12-letniego syna, by dziadkowie wreszcie się od niego odczepili. Tym bardziej, że Allan nie chce mieć z nimi nic wspólnego.
Ja nie mogę mojego dziecka zmuszać do tego, czego on nie czuje. Jedyne, do czego mogę go zmuszać, to nauka i żeby miał dobre oceny w szkole - komentuje piosenkarka. Generalnie to ich podejście nie zmieniło się od lat. To już około 9 lat ciągle tego samego nastawienia. Oni zawsze będą szukali negatywnych stron tego, co ja zrobię. Przyswoili sobie negatywne nastawienie do mojej osoby. Cokolwiek zrobię, będą niezadowoleni. Nie spodziewam się, że mi podziękują za to, że dbam o Allana, o jego rozwój duchowy i emocjonalny, o jego spokój i o naprawienie wszystkiego, co w jego sercu zostało zdewastowane. Ale jeśli naprawdę kochają Allana, to niech po prostu dadzą spokój.
_
_
_
_