Wywiad z Natalią Przybysz sprawił, że dyskusje na temat aborcji stały się jeszcze ostrzejsze. Wokalistka otwarcie przyznała, że zdecydowała się na aborcję na Słowacji gdyż nie wyobrażała sobie nagłej zmiany życiowej i przeprowadzki do większego mieszkania. Wypowiedź Przybysz spotkała się z ostrą krytyką środowisk prawicowych, ale także zwolenników Czarnego Protestu. Decyzję gwiazdy poparli natomiast Paulina Młynarska, Nergal i Monika Brodka.
Sprawa nie mogła obejść się też bez komentarza Małgorzaty Terlikowskiej. W felietonie dla Telewizji Republika żona Tomasza zapewnia, że "modli się za Przybysz". Poruszyła także temat udziału męża piosenkarki w decyzji o aborcji.
Nie wyobrażam sobie takiej pozy. Rok, dwa, ale ona w końcu pęknie. Rozbije się na drobne kawałeczki. Rozpadnie się - ocenia Terlikowska. Przecież gdzieś w głębi serca musi boleć, kiedy uświadomimy sobie, co się stało. Boleć musi, kiedy widząc bawiące się i radosne dzieci, uświadomimy sobie, że mogłyby bawić się w trójkę, a nie w dwójkę. A jest dwoje, bo mieszkanie było za małe (bez przesady), bo to taki straszny ten powrót do pieluch, bo ojcu dziecka, który świetnie zajmuje się dwójką, będzie miał więcej pracy. Zapewniam, że dałby radę i z trójką. A nawet byłoby łatwiej.
Natalia Przybysz opowiedziała o swoich motywacjach, dla których dokonała aborcji, niewiele wiemy natomiast o zdaniu partnera - dodaje. A szkoda, bo przecież żeby powstało dziecko, potrzebny jest udział mężczyzny (i nie jest on bynajmniej incydentalny, jak przekonują feministki). Nakłaniał ją, namawiał do aborcji, a może wręcz przeciwnie, skoro jest takim świetnym ojcem, może jej mówił, że "damy radę, będę ci pomagał". Może on chciał, a ona – w imię fałszywej wolności i fałszywego prawa wyboru - postawiła na swoim. A może - co niestety jest bardzo częste - uznał, że to wyłącznie sprawa kobiety i niech ona robi ze swoim brzuchem, co chce, jemu nic do tego.
W udzielonym nam wywiadzie Terlikowska też twierdziła, że przez aborcję cierpią również mężczyźni.
**Przypomnijmy:
**