Wywiad z Natalią Przybysz, która na łamach Wysokich Obcasów przyznała się do aborcji, odbił się w mediach szerokim echem. Do tej pory na komentarz kontrowersyjnego wywiadu z piosenkarką zdecydowało się spore grono celebrytów.
Do krytykujących wyznanie Przybysz dołączyła właśnie Magdalena Ogórek – była kandydatka na urząd prezydenta RP z ramienia SLD, a obecnie prawicowa publicystka, fanka Jarosława Kaczyńskiego i ekspertka od sztuki.
W najnowszym felietonie dla Wprost Ogórek przekonuje, że głośny wywiad pokazuje wszystkim Polkom, że prawa kobiet mają się bardzo dobrze, kobiety mogą mówić i robić, co chcą, a rządzący się do tego nie mieszają.
Wywiad Natalii Przybysz dobitnie pokazuje, że kobiety w Polsce mogą robić, co chcą, mówić co chcą i żadne prawa kobiet nie są łamane, a wolność obywatelska w żaden sposób nie jest ograniczana – twierdzi Ogórek. Zarzewiem do czarnego protestu była dezinformacja medialna, jakoby władza rządząca miała przymuszać kobiety do porodu w każdej i sytuacji, i wizja policjanta przy łóżku na sali porodowej, badającego każde poronienie. Nie dziwi mnie, że kobiety, którym podano tak zastraszający przekaz, wyszły na ulicę. Ale takiego zagrożenia przecież nie było i nie ma.
Ogórek poczuła się także w obowiązku stanąć w obronie Kaczyńskiego, który chciał aby projekt zaostrzający prawo kobiet do aborcji skierowano do dalszych prac. W jej opinii, media przemilczały ten fakt pokazując prezesa w niekorzystnym świetle:
Do opinii publicznej nie przebił się fakt, że sam prezes Jarosław Kaczyński zagłosował za skierowaniem obydwu ustaw, również projektu obywatelskiego, do dalszych prac – kontynuuje swój wywód. Tymczasem czarny protest wymknął się spod logicznej kontroli i przybrał kształt kuriozalny. Dziś sprowadza się do enigmatycznej walki z jakąś niesprecyzowaną przemocą, łamaniem nie bardzo wiadomo jakich praw obywatelskich.
Część kobiet, niepogodzonych z wynikiem wyborów, protestuje przeciw wszystkim i wszystkiemu. Cały strajk zaczął sprowadzać się do haseł typu „moja broszka – moja sprawa” i innych o wątłym przekazie. Tymczasem to obecny rząd chce stworzyć system pomocy dla rodzin potrzebujących. Dotychczas, z chwilą pojawienia się dziecka na świecie, państwo umywało ręce.