Pracujące matki małych dzieci:
Wersja 1: Dzieckiem zajmuje się za darmo krewny (najczęściej babcia). Rozmawiałam z wieloma babciami opiekującymi się za darmo małymi dziećmi i wierzcie mi, że nie nie daje im to żadnego szczęścia. Opieka nad dzieckiem 9 godzin dziennie jest żmudna i wyczerpująca. Babcie się opiekują (za darmo - podkreślam), ponieważ wstydzą się odmówić.
Wersja 2. Dzieckiem zajmuje się płatna opiekunka. Opiekunki są różne. Młode są nieodpowiedzialne, starsze mają już mało sił i energii, te z zagranicy często kradną. Trafić na dobrą opiekunkę jest trudno. Jeśli matka zarabia najniższą krajową, to opiekunce musi oddać 3/4 swojej wypłaty. Jeśli opiekunka zachoruje i nie może przyjść, to panika, co zrobić z dzieckiem.
Wersja 3. Dziecko trafia do żłobka/przedszkola. W żłobku/przedszkolu dziecko spędza 9-10 godzin dziennie. Pracownice tych instytucji są dziecku bliższe niż właśni rodzice. Pracownice tych instytucji będą je właściwie wychowywać, tulić, będą świadkami pierwszego słowa, będą tymi, które nauczą dziecko korzystać z nocnika, ubierać się. Dla rodzica wygodna sytuacja, ale ominie ich właściwie wszystko, co jest piękne w wychowaniu malucha.
Więc co jest złego w tym, że matka postanawia zostać ze swoim dzieckiem w domu i zaopiekować się nim? Jeśli ze względów materialnych musi pracować - trudno. Ale jeśli bez tej drugiej pensji i tak sobie małżonkowie poradzą, to w czym problem?