Lucyna Malec z "Na Wspólnej" wychowuje córkę z porażeniem mózgowym: "Przeżyłyśmy moment zmęczenia gonitwą za kolejnymi metodami leczenia"
Aktorka znana z serialu "Na Wspólnej" wychowuje córkę z porażeniem mózgowym. Lucyna Malec opowiedziała w najnowszym wywiadzie o trudach codzienności i niegasnącej nadziei na rozwód medycyny. "Nie jestem typem aktywistki, skupiam się na Zosi i sobie" - zapewnia.
Lucyna Malec dała się poznać polskim widzom w takich serialach, jak m.in. "Bulionerzy" czy "Hotel 52". Największą rozpoznawalność przyniosła jej rola Danuty Zimińskiej w "Na Wspólnej", w którą wciela się już od blisko 20 lat. Aktorka nie opowiada często o swoim życiu prywatnym, ale przed laty zrobiła wyjątek - Malec wyznała, że wychowuje córkę z porażeniem mózgowym i opowiedziała o realiach takiej sytuacji oraz lękach, które towarzyszą jej jako matce.
Zobacz także: Lucyna Malec: "Miałam myśli samobójcze. Cały czas jestem w kieracie ćwiczeń i obowiązków"
Lucyna Malec: "Nigdy nie ukrywałam Zosi"
Teraz aktorka udzieliła wywiadu serwisowi Plejada i w rozmowie nie zabrakło wątku jej córki. Malec przyznała, że zanim przyszedł moment, w którym była gotowa opowiedzieć o chorobie Zosi, musiało upłynąć trochę czasu - rozmowom o niej towarzyszył bowiem ogromny ból.
Nigdy nie ukrywałam Zosi. To nie tak, że nagle wyciągnęłam ją z szafy. Wszyscy, którzy mnie znali, wiedzieli, że moja córka choruje na porażenie mózgowe. Natomiast przez wiele lat nie byłam w stanie mówić o tym, co nas spotkało, nie płacząc i nie rozpaczając. W którymś momencie poczułam, że w końcu czuję się na siłach, by normalnie o tym rozmawiać
Córka Malec ma obecnie 27 lat i komunikuje się ze światem pozawerbalnie. Malec zdradziła, że komunikacja z córką z czasem staje się łatwiejsza, choć "poranki wciąż nie są proste". Aktorka zapewnia, że pracuje nad sobą i stara się mieć pozytywne nastawienie do całej sytuacji, bo widzi, że to też wpływa na jej pociechę.
Zosia komunikuje się pozawerbalnie. Gdy się ją pozna, ta komunikacja staje się łatwiejsza. Choć poranki wciąż nie są proste. Ale tak już wygląda moje życie. Czy mogę coś zmienić? Staram się, ale zrozumiałam też, że im bardziej ja zmienię swoje podejście i nastawienie, tym bardziej zmieni się Zosia. Jej dużo trudniej jest coś w sobie zmienić. Tak więc pracuję nad sobą
Zapytana o wiarę w to, że pojawi się skuteczna metoda leczenia, Malec zapewnia, że wciąż ją posiada. Przy okazji zdradza, że nieustannie próbuje niekonwencjonalnych sposobów leczenia, choć i tutaj pojawiły się trudniejsze momenty - aktorka zdradziła, że przyszedł w życiu jej i córki czas, w którym obie były zmęczone "gonitwą za szukaniem kolejnych metod leczenia".
Gdzieś głęboko ta wiara ciągle we mnie jest. Mam nadzieję, że medycyna rozwinie się na tyle, że będzie to możliwe. Ale cały czas próbujemy też różnych mniej konwencjonalnych metod. (...) W pewnym momencie obie przeżyłyśmy moment przesycenia i zmęczenia tą gonitwą za szukaniem kolejnych metod leczenia.Chciałybyśmy po prostu "normalnie" pożyć. Choć przez chwilę
Aktorka nie boi się też trudnych odpowiedzi na pytanie, czy "wolałaby mieć zdrowe dziecko".
Oczywiście, że wolałabym mieć zdrowe dziecko, które kończyłoby właśnie studia, miało chłopaka i żyło swoim życiem. Ale nie mam. Nie zamierzam się z tego powodu biczować czy katować
Malec wyjaśniła również, że nie czuje się ambasadorką matek dzieci z niepełnosprawnościami i nie chce iść w ślady Ewy Błaszczyk, ale bardzo ją ceni. Aktorka woli skupić się na córce, choć nie wyklucza, że może w przyszłości znajdzie siłę na angażowanie się w pomocowe inicjatywy.
We mnie nie ma potrzeby działania na rzecz innych. Nie jestem typem aktywistki, społeczniczki. Skupiam się na Zosi i na sobie. Ale podziwiam to, co robi Ewa Błaszczyk. Ona jest niesamowita. Ja nie mam w sobie pokładów takiej siły. A może po prostu jeszcze ich nie odnalazłam?
Doceniacie jej szczerość?