Miała u stóp CAŁY ŚWIAT. Odeszła w strasznych okolicznościach. Dziś mija 12 lat od śmierci Violetty Villas
Violetta Villas była niewątpliwie jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiej estrady. Pod koniec życia doświadczyła okrutnego i uwłaczającego traktowania. Artystka wciąż jest ciepło wspominana przez ogromne rzesze słuchaczy, którzy niebawem zobaczą jej losy na kinowym ekranie.
Violetta Villas przez lata kojarzyła się ze spełnieniem amerykańskiego snu. Olśniewająca prawie pięciooktawowym głosem piosenkarka występowała na największych scenach wraz z innymi artystami, niejednokrotnie przewyższając ich wokalne umiejętności. Cała Polska ogromnie cieszyła się z tak wybitnej przedstawicielki rodzimej kultury na świecie.
Po latach zabiegania o budżet niezbędny do nakręcenia poświęconego jej filmu, wreszcie potwierdzono jego realizację. Villas na wielkim ekranie wykreuje młoda aktorka Sandra Drzymalska, która będzie musiała wiarygodnie przedstawić zarówno blaski, jak i cienie życia wielkiej gwiazdy. Niewątpliwie jako te drugie ukazane zostaną ostatnie lata przed śmiercią artystki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcin Bosak został pobity przez kierowcę. Mówi o rozprawie i własnym bezpieczeństwie
Violetta Villas doznała w swoim życiu olbrzymiego cierpienia
Pod koniec lat 90. wokalistka powróciła do rodzinnej miejscowości. W Lewinie Kłodzkim otworzyła schronisko, zamieszkując dom, w którym się wychowała. Na terenie jej działki przebywało jednocześnie 140 kotów, 60 psów i 10 kóz. Sąsiedzi Violetty Villas oskarżali ją o liczne zaniedbania, m.in. agresywne wobec siebie zwierzęta i niemożliwy do wytrzymania fetor.
Gwiazdą sceny muzycznej zajęła się wówczas opiekunka, Elżbieta B. Kobieta odseparowała ją od rodziny i przyjaciół, dopuszczając się licznych zaniedbań. Podobno do pewnego momentu artystkę widywali tylko ci, którzy zapłacili za możliwość wizyty. W ostatnich latach swojego życia całkowicie straciła kontakt z ludźmi.
Villas, zdana jedynie na "pomagającą jej" kobietę, przeszła prawdziwe katusze. Wielokrotnie stawała się ofiarą domowej przemocy. Oględziny zwłok wykazały liczne krwiaki, urazy narządów wewnętrznych oraz świeże złamania. Umierała w ogromnym bólu przez kilkanaście godzin.
To było przerażające. Musiała przejść udar, bo nie miała jednej czwartej części mózgu. Pomagałam rodzinie Violetty w znalezieniu lekarza, który zinterpretuje te wyniki, i to, czego się dowiedzieliśmy, wskazuje na to, że musiała bardzo cierpieć przed śmiercią i z pewnością nie była leczona. Pewnego dnia, kiedy nie było w pobliżu opiekunki, zadzwoniła do mnie i powiedziała tak: "Pamiętaj, że jak umrę, to nie będzie śmierć naturalna" - ujawniła "Gazecie Wyborczej" wyniki sekcji zwłok Violetty Villas jej przyjaciółka, Mariola Pietraszek.
Elżbietę B. oskarżono o fizyczne i psychiczne znęcanie się nad artystką oraz przyczynienie się do jej śmierci. Sąd skazał opiekunkę na 1,5 roku pozbawienia wolności. Mimo wyroku nie dotarła do zakładu karnego. 3 lata temu została przymusowo doprowadzona do niego przez policję.
ZOBACZ TEŻ: Odsłonięto pomnik Violetty Villas za prawie 100 tysięcy złotych! Syn artystki NIE PRZYSZEDŁ