Kuba Wojewódzki nigdy się do tego nie przyzna. Ale od czego ma przyjaciół, którzy zaznali od niego wiele dobrego. To my dajemy świadectwo jego wielkiej dobroci i ofiarności, bo ten do przesady skromny człowiek tylko działa, nie chwaląc się tym, za co powinien otrzymać godne podziękowanie, a dostaje co najwyżej niedbałe poklepanie ręką po ramieniu, często jedynie pogardliwe wzruszenie ramionami albo medialne dyskredytowanie jego osoby. Historia Wacusia, syna menela, dla którego Kuba jest jak ojciec, dziadek, wujek, a nawet ciocia, najdobitniej pokazuje jaki to czyniący dobro św. Jakub. Jak wiadomo, samotny Kuba nie ma własnych dzieci, ani tym bardziej wnuków, więc jego pomoc dla małego Wacka jest tak wielka jak Wacek jest mały. W Polskiej Kronice Filmowej nawet o tym wspominali, a uśmiech Wacusia skierowany do pociesznego w swej brzydocie Kuby był jak dojrzały banan. Wybielanie zębów by się przydało. A Kubie bardziej dopasowana sztuczna szczęka, bo nieestetycznie zasysał ślinę w czasie wywiadu i dość nieporadnie kłapał porcelaną protezy. Co nie zmienia faktu, że opowiadał bardzo zajmująco i wzruszająco o swoim podopiecznym, nie kryjąc łez. W tle godło i flaga przepięknej Republiki Kongo.