Konflikt między Lechem Wałęsą a jego dawnym kolegą z Solidarności, Jarosławem Kaczyńskim, trwa od lat. Relacja zaostrzyła się po katastrofie pod Smoleńskiem. Były prezydent twierdzi, że kluczem do rozwiązania zagadki jednej z największych teorii spiskowych Polski jest ujawnienie taśm z ostatniej rozmowy między braćmi Kaczyńskimi przed rozbiciem się Tupolewa. Dzisiaj Wałęsa uważa Jarosława za jednego ze "szkodników niszczących Polskę", ale dopiero na drugim miejscu, po ojcu Rydzyku.
Z drugiej strony zaś zwiększyły się naciski na lustrację Wałęsy i jego związków ze Służbą Bezpieczeństwa. I choć ujawnienie teczek z szafy generała Kiszczaka osłabiło jego pozycję polityczną, to ostatnio grafolodzy podważyli ustalenia IPN-u w sprawie autentyczności podpisów.
Spór między Lechem a Jarosławem trwa, ostatnio zaś narósł w związku z polityką PiS-u wymierzoną przeciw konstytucyjnemu trójpodziałowi władzy. Wałęsa nie kryje się ze swoimi opiniami o Kaczyńskim i jego partii. Ten zaś postanowił wziąć odwet i złożył do sądu w Gdańsku pozew przeciwko byłemu prezydentowi. Szef PiS żąda ochrony dóbr osobistych, które zostały naruszone przez facebookowe wpisy Wałęsy, szczególnie te, w których zarzuca Kaczyńskiemu chorobę psychiczną i przyłożenie ręki do katastrofy smoleńskiej.
Wałęsa nie speszył się za bardzo, bo pokazał na Facebooku otrzymany pozew. Wynika z niego, że Kaczyński domaga się przeprosin za wpisy publikowane jeszcze w zeszłym roku, od czerwca do września. W dokumencie zamieszczono oświadczenie, jakie Lech ma opublikować, stwierdzając nieprawdziwość zarzutów, iż:
podczas lotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10.4.2010 r. - czytamy w dokumencie, który dalej wymienia: nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie, wydał polecenie "wrobienia" mnie, tj. nieprawdziwego przypisania mi współpracy z organami bezpieczeństwa PRL.
Na razie efekt jest taki, że Kaczyński przypomniał, że wciąż nie ujawniono nagrania jego rozmowy z bratem sprzed pechowego lądowania pod Smoleńskiem. Wałęsa zaś korzystając z okazji przypomniał, że w przeszłości to Lech Kaczyński musiał go przepraszać za naruszenie dóbr osobistych. Przyznał wtedy oficjalnie rację swojemu bratu, Jarosławowi, który twierdził, że były prezydent dopuścił się przestępstw. Sprawa skończyła się przeprosinami i 10 tysiącami złotych kary.
Wałęsa przyznał też, że jest autorem wszystkich zarzucanych mu słów, nadal tak uważa i niczego się nie wypiera. Sugeruje też, że szef PiS-u współpracuje z byłymi SB-kami szukając sposobu na zdyskredytowanie go i zmarginalizowanie jego znaczenia w historii Solidarności.
Panie Kaczyński Pan do sądu przeciw mnie .. - napisał na Facebooku. Po wyrzuceniu Pana z całą Pana sitwą z Kancelarii Prezydenta i przeszkodzeniu w zamachu rządowi Olszewskiego (opis całej sprawy można znaleźć w książce Gen Wejnera), postanowiliście mnie zniszczyć TW Bolkiem, papierami dobrze przygotowanymi i fałszowanymi przez SB.
Dziś chce Pan się sądzić ze mną w sądach przez Pana powołanych, pomogę Panu. Wszystko, co Pan przygotował przeciw mnie na tych 15 stronach pozwu,potwierdzam, niczego się nie wypieram i z niczego nie będę się przed Panem i Pańskimi agentami wyciągniętymi z komuny tłumaczył. Powtórzę uważam, że za śmierć smoleńską odpowiada Pan, bo to Pan realizował swoją obłąkaną wersje walki o władzę. To było tak jak dziś, obłąkana wersja utrzymania władzy z Panem w roli głównej.
Przypomnijmy, że niewiele lepsze zdanie ma Wałęsa o Andrzeju Dudzie: Wałęsa o niepełnym wecie Dudy: "JEST CZĘŚCIOWYM MĘŻCZYZNĄ!"