Kilka dni temu na Facebooku opublikowano film ruchu Wolne sądy, który, tak jak poprzednie protesty, miał uświadomić Polakom istotę zmian w systemie sądownictwa. Tym razem jednak nagranie spotkało się z większym odzewem, bo wziął w nim udział między innymi Piotr Fronczewski, który do tej pory unikał angażowania się w tematy polityczne. Fronczewski przytoczył w nagraniu hipotetyczną sytuację stłuczki drogowej i późniejszego procesu, który, jego zdaniem, nie byłby sprawiedliwy.
Ten łagodny w zamierzeniu manifest polityczny wywołał jednak spore zamieszanie. Przeważały głosy krytyki, bo internauci zauważali, że logika Fronczewskiego jest błędna - niesprawiedliwy proces może go czekać przecież także i teraz, gdy winowajcą jest ktoś z rodziny sędziego. Wystąpienie aktora postanowiła skomentować także Krystyna Pawłowicz, oczywiście we własnym stylu.
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości obrazowo stwierdziła, że Fronczewski "stanął dziś tam, gdzie dawniej stało ZOMO", bo aktorem łatwiej manipulować – od realnego życia odgrodziła go scena, więc stracił poczucie rzeczywistości:
Pan Piotr Fronczewski, bardzo dobry aktor właśnie świadomie/?/ przyłączył się do oficerów byłej SB, mazgułów od "kulturalnego stanu wojennego", bojówek zadymiarzy nienawidzących modlących się ludzi i "wyjątkowej kasty", której "sprawiedliwości" najwyraźniej jeszcze w swym życiu miał szczęście nie poznać - pisze Pawłowicz. Stanął dziś tam, gdzie dawniej stało ZOMO. Można jeszcze jakoś zrozumieć niektóre rozhisteryzowane emerytowane i przedemerytalne koleżanki ze sceny pana Fronczewskiego. Ale jego - szkoda, bo w pamięci o nim pozostanie już - jak plama - ta jego ostatnia, niestety , antypolska "rola". Scena jednak bardzo odgradza od realnego życia, a izolowanymi łatwo,jak widać,TVN-owi,gazWyb., różnym piątym kolumnom, histerykom i cwaniakom manipulować.
_
_