Maciej Maleńczuk w zasadzie od początku swojej kariery uznawany jest za artystę idącego "pod prąd", z charakterystycznym dla siebie sarkazmem komentującego świat polityki. Maleńczuk brał też aktywny udział w protestach dotyczących zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej.
Tym razem muzyk udzielił wywiadu, który nie tylko ma wymiar polityczny, ale rzuca inne światło na uważanego za chłodnego Maleńczuka. Opowiada w nim m.in. o pragnieniu bycia dziadkiem:
Chyba nikt tak naprawdę nie jest za aborcją. To przymus życiowy w sytuacji trudnego moralnego wyboru. Gdyby którakolwiek z moich córek zaszła w ciążę, wiadomo by było, że my się dzieckiem zajmiemy - powiedział w rozmowie z dziennikarzem Gazety Wyborczej.
Najstarsza córka ma 20 lat. Już mogłaby spokojnie rodzić! Ale jak jej o tym mówię, trzaska drzwiami. Trudna się robi. Nie musi być chłopczyk. Byle było małe dziecko w domu. Ja mam świra na ich punkcie. (...) Oczywiście, gdy ktoś nie ma tak komfortowej sytuacji jak moja rodzina, może podejmować różne decyzje. Mieszkają w chacie ludzie: matka pijoczka, ciotka, ojciec pijok, jeszcze ze troje dzieci. I wyobraź sobie, że jedno z tych dzieci zachodzi w ciążę. To gdzie ono ma się podziać w tej patologii? Jest coś takiego jak świadome rodzicielstwo. Na tym to polega. Nie jesteśmy zwierzętami, do cholery! I powinny mieć warunki do rozwoju, bo inaczej wyrośnie zły obywatel, który nic krajowi nie da, tylko będzie go obciążał. W pewnych warunkach kobieta powinna mieć możliwość zrobienia zabiegu - jeśli jest na tyle silna - dodał.
Maciek odniósł się też do jego konfliktu ze środowiskami pro-life:
To, co się tam stało w grudniu w polskim parlamencie - byłem przekonany, że to już, że trzeba nap...ać! Pobiegłem nie tylko pod Wawel, ale też na Rynek Główny w Krakowie, no i narobiłem sobie kłopotów. Trochę z innej mańki, bo się przypieprzyłem do pikiety pro-life. Mam teraz sprawę w sądzie. To jest bezczeszczenie zwłok, co oni wyprawiają. Prezentują w przestrzeni publicznej ogromne banery z rozszarpanymi ludzkimi szczątkami - zaznaczył.
Maleńczuk, który zdecydował się na nagranie płyty z tekstami Wojciecha Młynarskiego, stwierdził podczas rozmowy, że legendarny artysta był "prezydentem Polski":
Wojciech Młynarski był zawsze polityczny, do pewnego stopnia był prezydentem Polski, tej socjalistycznej. Ale był też wentylem. Pozwolono mu na takie rzeczy jak „mniej wesoło pod czerwonym ci kapturkiem”. Do dziś nie mogę zrozumieć, jak to przeszło przez cenzurę. On był gwiazdą większą niż ja. Na tamte czasy chyba był bogatszy, miał domy w Warszawie. Mimo że był czasem na bakier z rzeczywistością, co się później okazało - powiedział.
Maleńczuk ostro skrytykował też tzw. "dotowanie kultury":
Po ch... mam się o to ubiegać, jak mam pełną salę? Jeśli masz talent, to bilety powinny się sprzedać. Co to za dotowanie jakichś beznadziejnych orkiestr filharmonicznych, które rzępolą od lat bez żadnego talentu? W takim razie ja też żądam pensji. Tylko nie 500 złotych, ja jestem droższy. Mamy dotować jakąś starzejącą się śpiewaczkę? Dlaczego? Zdychaj!
Zaskakują was jeszcze jego poglądy?