Doda przez wiele lat żyła w przekonaniu, że stoi ponad normami moralnymi, obowiązującymi wszystkich ludzi. Sprawy sporne zwykła załatwiać za pomocą pięści lub innych form przemocy. W 2007 roku szarpała się w windzie z raperami Grupy Operacyjnej. W 2011 roku pobiła Monikę Jarosińską w warszawskim klubie. Dorota ma na koncie także bójkę z Agnieszką Szulim w chorzowskiej toalecie oraz zarzut z art. 222 kodeksu karnego, czyli "naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem obowiązków służbowych". Okazało się, że wraz z przyjaciółką szarpały się z policjantami, gdy ci poprosili je o okazanie dokumentów. Żadna z jej ofiar nie doczekała się jednak sprawiedliwości, nawet były menedżer, Jakub Majoch. Mimo że kamery ulicznego monitoringu zarejestrowały, jak Doda znęca się nad nim torebką, sprawę umorzono.
Jednak były narzeczony piosenkarki, Emil Haidar, z którym rozstała się dwa lata temu, postanowił, że jej nie odpuści i dopilnuje by Polacy dowiedzieli się, jaka jest naprawdę. Z upublicznionych przez sąd nagrań rozmów telefonicznych, w których tłumaczy Emilowi, żeby nie płakał nad porysowanym samochodem, bo równie dobrze mógł sam oberwać od niej nożem, wyłania się obraz osoby nie całkiem zrównoważonej.
Wygrany proces o porysowanie samochodu najwyraźniej dodał Haidarowi skrzydeł. Postanowił pójść za ciosem i pozwać Dodę o nasłanie na niego płatnych zbirów, którzy poradzili mu, by jak najszybciej przelał na konto Dody milion złotych, argumentując "prośbę" groźbami karalnymi.
Skończyło się aresztowaniem piosenkarki i wnioskiem mecenasa Romana Giertycha, reprezentującego Haidara w sądzie, o zmianę kwalifikacji czynu na działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności bez możliwości wydania wyroku w zawieszeniu.
Piosenkarka idzie w zaparte, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a jedynie padła ofiarą "mściwej arabskiej krwi" Haidara. W tej sprawie w pełni zgadza się z nią mama, Wanda Rabczewska, która najwyraźniej jest dumna z tego, że udało jej się wychować córkę bezstresowo, by w dorosłym życiu nie miała obiekcji przed biciem ludzi i niszczeniem ich mienia.
Przypomnijmy: Mama Dody: "To, co wyprawia pan Haidar przekracza wszelkie granice! Córka ma pecha do mężczyzn"...
Tymczasem Doda postanowiła poskarżyć się tygodnikowi Na żywo, że przez to wszystko babcia się o nią zamartwia, a jest słabego zdrowia.
Wykorzystywane są organy śledcze do tego, by ziścił się plan zemsty za to, że odeszłam od człowieka - wyjaśnia piosenkarka. Jestem silna i radzę sobie z tymi emocjami. Martwi mnie tylko moja babcia. Nie mam dzieci, więc martwię się o rodzinę, a moja babcia ma 90 lat, latem przeszła atak serca i do dziś nie wróciła do zdrowia. Ją takie doniesienia mogą zwyczajnie zabić. Babcia chce, żebym spotkała wreszcie odpowiedniego mężczyznę, modli się o to.
**Kubicka mało co nie otruła Dody? Rabczewskiej skręciły się kiszki
**