O problemach Bena Afflecka z uzależnieniami mówiło się od dawna. Aktor jest alkoholikiem, a do tego ponoć seksoholikiem i hazardzistą. To właśnie było przyczyną rozpadu jego małżeństwa z Jennifer Garner. W 2015 roku para ogłosiła separację, ale nie sfinalizowała jeszcze rozwodu. Garner miała nadzieję, że perspektywa utraty jej i dzieci podziała na aktora otrzeźwiająco.
Początkowo rzeczywiście udał się na odwyk i terapię, ale z czasem powrócił do nałogu. Mimo to Jennifer daje mu kolejne szanse, głównie ze względu na dzieci. Pod koniec sierpnia media obiegły zdjęcia na których widać, jak zawozi mocno "zmęczonego" męża na kolejny odwyk. Affleck rozpoczął terapię w luksusowym ośrodku w Malibu.
Po pięciu tygodniach pobytu w ośrodku Ben powoli wraca do normalności. Co więcej, jak podaje TMZ, Affleck ostatnio dość często opuszcza ośrodek. W niedzielę paparazzi sfotografowali go, gdy wychodził z kościoła w Pacific Palisades z Jennifer i dziećmi - Samuelem, Violet i Seraphiną. Z kolei w zeszłym tygodniu Ben był widziany pod studiem Warner Bros, gdzie prawdopodobnie załatwiał jakiś nowy kontrakt filmowy. Ze spotkania wyszedł bowiem ze scenariuszem w ręku. Innym razem był widziany w pobliżu swojego domu.
Z pewnością nie jest to standardowe podejście do odwyku i wygląda na to, ze Affleck może liczyć na specjalne traktowanie. Zazwyczaj bowiem placówki wymagają, aby pacjenci zrezygnowali z zawodowych zobowiązań oraz codziennych aktywności i całkowicie skupili się na terapii. Być może jednak Ben postawił taki warunek i gdyby nie pozwolono mu co jakiś czas opuszczać ośrodka, w ogóle nie kontynuowałby leczenia. Jak twierdzi informator, póki co aktor radzi sobie nieźle.
Ben nadal korzysta z terapii i dobrze radzi sobie z leczeniem - ujawnia źródło.
Informator dodaje, że Ben ma pozwolenie na wyjazdy w sprawach zawodowych, do kościoła i na krótkie spotkania z rodziną. Ze strony ośrodka warunek jest jeden - musi podróżować ze swoim "trenerem trzeźwości".
Uczęszczanie na msze jest dla Afflecka bardzo ważne. W trudnych chwilach aktor próbuje znaleźć oparcie w wierze, a do ośrodka zabrał ze sobą Biblię. Nie chce też rezygnować z aktywności zawodowej i kontaktów z dziećmi.
Myślicie, że w trakcie "przepustek" uda mu się uniknąć pokus związanych z nałogiem?