Trwa ładowanie...
Przejdź na

Zawierucha o Hollywood: "Poznałem Brada Pitta i Leonardo DiCaprio. Na lotnisku czekała na mnie limuzyna i zabrała mnie do własnego apartamentu"

179
Podziel się:

Aktor zagra Romana Polańskiego w filmie Quentina Tarantino. "Może kiedyś trafi mi się jakiś Bond? Jak mierzyć, to wysoko".

Zawierucha o Hollywood: "Poznałem Brada Pitta i Leonardo DiCaprio. Na lotnisku czekała na mnie limuzyna i zabrała mnie do własnego apartamentu"

Pod koniec sierpnia w mediach gruchnęła wieść o międzynarodowym sukcesie Rafała Zawieruchy, do tej pory średnio rozpoznawalnego aktora, który dostał rolę w najnowszym filmie Quentina Tarantino, Once Upon a Time in Hollywood. 32-letni Polak zagrał Romana Polańskiego, występując u boku największych nazwisk branży filmowej: Brada Pitta, Leonardo DiCaprio czy Margot Robbie.

Zawierucha udzielił właśnie wywiadu Angelice Swobodzie z Gazety Wyborczej, w którym opowiedział, w jaki sposób dowiedział się o otrzymaniu roli. Skręcał wtedy meble, a po telefonie od agenta popłakał się ze szczęścia:

Maciek, mój agent, zadzwonił do mnie: "Słuchaj, chcą cię tam, jeszcze nie wiem, co to jest". Powiedziałem mu: "Maciej, spokojnie. Ja wiem, że się uda". Czułem to, choć oczywiście się bałem i byłem zestresowany. Ale postanowiłem, że podejdę do tego zadania profesjonalnie. Na spokojnie, nic nie mówiąc dookoła, zanim nie podpiszę kontraktu. Jak za dużo gdaczesz, to z tego jajka może być zbuk. Teraz też nie za wiele mogę mówić, bo podpisałem hollywoodzki cyrograf. Muszę milczeć aż do premiery - mówi.

Wysłałem im nagranie, ale nie mogę powiedzieć, co to była za scena. Potem czekałem na odpowiedź. To był koniec czerwca, skręcałem łóżko, stół i krzesła, kiedy zadzwonił Maciek. "Chcą cię zatrudnić" - usłyszałem. Stoję z tym śrubokrętem w mieszkaniu, łzy mi płyną. Nawet jak ci o tym teraz opowiadam, to się wzruszam. Nie chcę się z tym specjalnie obnosić, ale chcę zmotywować innych. Jak w coś wierzysz, idź po swoje.

Zawierucha urodził się w Krakowie, ale dorastał w Kielcach. Jego rodzice prowadzą rodzinny dom dziecka.

Rodzice nie pili, nie palili, mnie i trójce mojego rodzeństwa nic nie brakowało - mówi. (...) Zawsze mi szło. Pod górę, ale szło. Jestem typem, że nawet jak tyłem, to do przodu. Cieszę się każdą rolą. Owszem, lubię być w centrum uwagi, taki mam charakter, ale nie lubię się rozpychać łokciami. Jestem długodystansowcem. Wiem, że na dobre role warto długo czekać. Tego nauczył mnie teatr, tego też się uczę, patrząc na moich kolegów: Tomka Kota, Wojtka Mecwaldowskiego, Czarka Pazurę, Borysa Szyca czy Agatę Kuleszę. Owszem, czasem się zastanawiałem: "Dlaczego jeszcze nie przyszło do mnie coś dużego?". Ale nigdy nie pomyślałem, żeby zmienić zawód. W szkole teatralnej bardzo chciałem grać duże role. I da z tego wychodziła. Więc odpuściłem i czekałem na swoją kolej.**

Zawierucha opowiada, że u Quentina Tarantino poznał największe sławy współczesnego Hollywood. Nie może jednak wyjawić zbyt wielu szczegółów, bo podpisał stosowny kontrakt, który nakazuje mu milczeć aż do premiery filmu. 32-latek nie ukrywa jednak, że marzy o coraz większych wyzwaniach zawodowych, a w trakcie pracy z Tarantino... zaczął prowadzić pamiętnik.

Może kiedyś trafi mi się jakiś Bond? Czemu nie... Jak mierzyć, to wysoko. Poznałem na planie Brada Pitta, Leonardo DiCaprio. Poza tym Samanthę Robinson, Rumer Willis czy Mayę Thurman. W tej produkcji grają wielcy, a przy nich plejada młodych aktorów. Mam ciarki, gdy myślę, że mogę należeć do tej grupy.

Zawierucha miło wspomina także samego reżysera oraz poziom profesjonalizmu, z jakim spotkał się podczas pracy. Już z lotniska zabrała go prywatna limuzyna.

(...) Do dziś też pamiętam, jak po przylocie na lotnisku w Los Angeles czekała na mnie limuzyna i zabrała mnie do własnego apartamentu - mówi. (...) Kiedy wyjeżdżałem, powiedziałem mu: "Quentin, wracam do Polski i będę o tobie mówił. Ale same dobre rzeczy". Wiele z tego, co wydarzyło się w Hollywood, uświadamiam sobie dopiero teraz. Na szczęście pisałem tam pamiętnik, żeby nic mi nie umknęło.

Myślicie, że Zawierucha zagra kiedyś Bonda?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(179)
Gość
5 lata temu
Gratulacje roli!
gość
5 lata temu
Fajna przygoda...pozytywnie zazdrościmy!!!!!
Gość
5 lata temu
Hahaha, mina Pitta na zdjęciu w samochodzie poprawiła mi dzień :-D
Gość
5 lata temu
No i fajnie
Gość
5 lata temu
Dajcie gościowi się cieszyć zazdrosnicy.
Najnowsze komentarze (179)
Gość
5 lata temu
Fauny facet
Gość
5 lata temu
Fauny facet
gość
5 lata temu
czekala na niego limuzyna i zabrala go do wlasnego apartamentu...? nie wiedzialam, ze limuzyny tez maja wlasne apartamenty ;)))
Gość
5 lata temu
Gratulacje!!!!
gość
5 lata temu
I tego mu życzę.
Gość
5 lata temu
To jest mega obciach chwalić się takimi rzeczami.Tylko osoba inteligentna i z dystansem może to zrozumieć.
gość
5 lata temu
za mało w oczach ma , i w spojrzeniu 'draństwa' , arogancji - z czego słynął Pan Roman.
gość
5 lata temu
Wygrałeś w lotto
Gośćndh
5 lata temu
Wiec tak na Polańskiego sie nadawał bo kurd**el z tempą facjatą ale na Bonda haha no nie na bonda to trzeba wyglądać czyli nie być paskudą z tempym ryjem.
Gość
5 lata temu
Właśnie dziś jechałam dziś z nim pociagiem gdansk-warszawa :))
gość
5 lata temu
niech opowie o imprezie, która zorganizowal w LA
Gość
5 lata temu
Powodzenia!
gość
5 lata temu
Brawo gratuluje !
gość
5 lata temu
Skala NASZYCH, POLSKICH kompleksów jest jednak niewyobrażalna!
...
Następna strona