Powszechny dostęp do Internetu niezaprzeczalnie wpłynął na nastroje społeczne oraz trendy. Doskonałym przykładem globalnych przemian są influencerzy i ich "zmieniające świat" zasięgi. Okazało się, że aby zdobyć popularność i zostać ochrzczonym mianem idola nastolatków, nie potrzebny jest wcale talent czy jakaś szczególna umiejętność, a wystarczy jedynie niski poziom wstydu. Internetowi "wpływacze" budują wizerunki głównie na relacjonowaniu szczegółów ze swojego życia. Zaczynają od prezentowania ulubionych kosmetyków, kończą na opowiadaniu o zabiegach, które przeszli. Przykładem osoby, która doskonale odnalazła się w namiastce "Big Brothera na życzenie" jest Deynn. Razem ze swoim mężem, Danielem Majewskim, zbudowała influencerskie imperium, którego fundamentami są instagramowe relacje oraz fotografie.
PRZYPOMNIJMY: Deynn zachwyca się nowymi piersiami: "Są okrągłe, więc nawet JAK MI SIĘ PRZEKRĘCĄ, to tego nie odczuję"
Deynn od pewnego czasu rozwija swoje skrzydła także na YouTube. We vlogach zdążyła już opowiedzieć o operowanym biuście oraz zaprezentować światu nową jednostkę miary - smartfon. Okazuje się jednak, że nagrywanie filmików to wbrew pozorom ciężki kawałek chleba.
W ostatnim vlogu Martia przyznała, że nagrywanie i montowanie filmików nie jest wcale takie proste. Gdyby nie pomoc Daniela, Deynn nie realizowałaby się na YouTube:
Nagrywanie vlogów jest bardzo wyczerpujące. Zwłaszcza dla Daniela. Musi latać, biegać, martwić się. Dlatego ja nie prowadzę YouTuba. Ja bym to rzuciła w kąt - przyznała szczerze.
Co ciekawe, Surma miewa kryzysy wiary w swoje influencerskie umiejętności. Czasami nawet nagranie Instastory okazuje się prawdziwym wyzwaniem:
Jak mi nie wychodzi jakieś Instastory, to nie nagrywam. Widzicie, że bardzo mało nagrywam. A co dopiero kamera. Odpowiedzialność, jakby nie było.
Widać, że w udostępnianie krótkich nagrań wkłada aż tyle energii?