Wczoraj komisja TVN-u ogłosiła wnioski z 60-godzinnych przesłuchań pracowników Faktów. Wynika z nich, że szef redakcji, Kamil Durczok, rzeczywiście zachowywał się wobec z nich "niestosownie". Mówiąc delikatnie. Trójka jego ofiar dostała pieniądze. Stacja ma chyba nadzieję, że dzięki temu nie będą powtarzać swoich zeznań w mediach.
Jacek Żakowski, który jako pierwszy powiedział głośno, że polskie firmy traktują pracowników jak w XVII-wiecznym folwarku pańszczyźnianym, nie ukrywa zadowolenia ze sprawnej pracy komisji. Dziwi się jednak, że gwiazdor nie został przykładnie zwolniony, tylko odszedł "za porozumieniem stron". Zwraca też uwagę, że pieniądze, które dostały ofiary, nie są poważnym zadośćuczynieniem i nie wynagrodzą im lat życia w poniżeniu:
Stacja zademonstrowała zupełnie nowy standard reakcji na informacje o molestowaniu i mobbingu. Z punktu widzenia publicznego interesu to dobry przykład dla innych korporacji, jak powinny reagować, kiedy otrzymują takie informacje. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek wcześniej tak sprawnie uporał się z podobną sytuacją. I mam nadzieję, że ten model reakcji się upowszechni i skończy się zamiatanie pod dywan, represjonowanie ofiar przez pracodawców - komentuje w Fakcie. Nie wydaje mi się jednak, żeby równowartość 6-miesięcznej pensji była szczodrą ofertą. Na pewno mogą starać się w sądzie o więcej, ale ile by tych pieniędzy nie dostały, straty emocjonalne są nie do wyrównania. Nikt tym kobietom nie odda tych lat życia, ani nie wyrówna molestowanym miesięcy cierpień. Gdyby Durczok był niewinny, komunikat brzmiałby inaczej. Jednak komisja nie wskazała jednoznacznie na jego winę. W komunikacie zaznaczyła, że współpraca między Durczokiem, a TVN została rozwiązana za porozumieniem stron. To stawia znak zapytania.
W ocenie dziennikarza, mimo że początkowo wiele osób z branży wyrażało poparcie dla Durczoka, to jednak jak przyjdzie co do czego, raczej żadna z nich nie zaproponuje mu pracy.
Kamil Durczok jest młodym człowiekiem, może pracować jeszcze przez 40 lat. Jednak myślę, że w najbliższych latach bardzo trudno byłoby mu znaleźć redakcję, która zaoferuje mu stanowisko porównywalne z tym, które właśnie stracił. Pewne jest, że jego kariera dziennikarska się złamała - mówi Żakowski. Przede wszystkim będzie miał poważne kłopoty prawne. Ale dopiero wymiar sprawiedliwości oceni jakie. Bo w dalszym ciągu nie znamy szczegółów.
Widzowie znają ich już chyba dość. Przypomnijmy, co napisał o Durczoku Newsweek. Bohater artykułu nie skomentował tych wspomnień pracowników, udał, że materiał się nie ukazał, nie zapowiedział też pozwu przeciwko tygodnikowi: