Violetta Kołek Kołakowska była ambitną modelką i początkującą aktorką, gdy na planie serialu Kryminalni poznała Tomasza Karolaka. Nie przeszkadzał im wtedy fakt, że aktor był zaręczony z Magdą Boczarską. Nawiązany na planie romans skończył się ciążą. Karolak w międzyczasie próbował wrócić do Magdy, wmawiając jej, że dziecko, które ma z inną, nie przeszkodzi w ich relacjach. Boczarska mu nie uwierzyła, ale Tomasz, w nadziei, że zmieni zdanie, nie zdecydował się założyć z Violą prawdziwej rodziny.
Dopiero po dziewięciu latach, gdy Kołakowska urodziła mu drugie dziecko, zdecydował się na publiczne oświadczyny. Wykorzystał je do zareklamowania swojego teatru IMKA.
Viola bardzo się wzruszyła, niestety znajomi aktora w rozmowie z tabloidami ujawnili, że Tomasz nie przywiązuje wielkiej wagi do swojej deklaracji. Podobno oświadczył się głównie dla świętego spokoju i dlatego, że Viola... "zasłużyła".
W międzyczasie planuje "dalej szukać", tak jak obiecał Violi w poniżającym wywiadzie w Gali: Karolak znów poniża Kołakowską?
W rozmowie, przeprowadzonej przez jej koleżankę Karolinę Malinowską dla magazynu Party, Kołakowska przekonuje, że nikt nie zna Tomka tak dobrze, jak ona.
To totalna bzdura, wyrwane w kontekstu słowa - wyjaśnia Viola. Tomek jest cynikiem i warto brać na to poprawkę. To, jak było między nami, wiemy tylko my sami. Ja nigdy tego nie prostowałam, bo nawet kiedy podejmowałam jakieś próby to zawsze kończyły się fiaskiem. Fajnie mieć taką przestrzeń, która jest tylko moja. Tomek powiedział tyle, ile chciał, a ile nie zostało powiedziane, wie wyłącznie on. My dwoje znamy prawdę o naszym związku. Jest takim partnerem, jakim aktorem: o wielu twarzach. Dzięki temu nie można się z nim nudzić. Jest świetnym ojcem, bardzo oddanym, dzieci uwielbiają spędzać z nim czas. Nie żałuję swoich wyborów. Choć miałam i pewnie będę miała momenty, kiedy mnie to wszystko przerośnie. Uwielbiam dbać o dom, nie mam niani, wiem, że siedzenie w domu może być frustrujące, ale czasami kobiety po prostu nie mają wyboru. W czasie gdy rodziły się nasze dzieci, mój partner miał mnóstwo pracy - grał w filmach, serialach i teatrze. Stworzył Teatr IMKA, dużo podróżował. Wiem, że nie zmarnował tego czasu, który dostał ode mnie. Po prostu podzieliliśmy się rolami. Nie było łatwo, ale było warto. I choć z tego powodu w świadomości wielu ludzi funkcjonuję dziś jako "partnerka Karolaka", to nie obrażam się na los. Oświadczyny to było zaskoczenie, w końcu minęło dużo czasu, odkąd zaczęliśmy być razem. I znów powiem: wierzę, że tak miało być. Dziś o wiele bardziej ten miniony czas cenię. Nie wkładam jutro białej sukni ślubnej. Teraz ja mam zamiar ten czas wykorzystać. Ten największy sukces dopiero przede mną, ale dziś jestem na niego gotowa. Idę przed siebie, bardzo świadomie, w swoim tempie. Stawiam na siebie, na swój rozwój. Przede wszystkim zamierzam zdać egzamin eksternistyczny w szkole teatralnej, bo chcę mieć dyplom zawodowego aktora. Wracam do tego zawodu. Czekają na mnie teraz dwie wspaniałe role w teatrze i wiem, że muszę się do nic bardzo dobrze przygotować. Czekam na spełnienie. Na każdej płaszczyźnie. Teraz pora na mnie!"
Na razie Viola spełnia się wyśmiewając szafiarki w internecie. Chociaż oberwało się jej za to od Karoliny Korwin-Piotrowskiej i Jessiki Mercedes, która nazwała Kołakowską "jakąś panią Violą, która siedzi w domu z dziećmi".
Narzeczona Karolaka nadal wyśmiewa nazywanie bloga modowego "pracą".
Nie spodziewałam się tak gorącej fali zainteresowania tematem - komentuje w Party. Ale dobrze, że tak się stało, bo nie lubię letniej temperatury w życiu. Zaczęło się niewinnie, od wygłupów. Ale gdy zaczęłam zastanawiać się, co i w jaki sposób te dziewczyny prezentują swoim rówieśnikom, to zdałam sobie sprawę, że to jakaś farsa. W moim odczuciu zwykła głupota. Ile ludzi, tyle opinii. Byli tacy, co stanęli w obronie tych dziewczyn, ale byli też tacy, którzy powiedzieli: "Brawo, Violka". Ja nie żałuję, że to zrobiłam. Życzę wszystkim, którzy coś robią, żeby nie mieli tyle roboty, co ja, wtedy pogadamy. Dla mnie strzelanie sobie fotek to nie jest robienie "czegoś", to nie jest wielki wysiłek. A ich osiągnięcia to dla mnie nie są wielkie sukcesy, o których warto głośno mówić. Sukcesem to może być zrobienie prawdziwej kariery, rodzina.