Nie tak dawno głośno było o Potrze Kraśko i jego nierozliczonych fakturach opiewających na setki tysięcy złotych. Teraz czarne chmury nieuregulowanych podatków zaczęły się gromadzić nad faworytem widzów, wieloletnim prowadzącym programu Teleexpress, Maciejem Orłosiem.
Zobacz: Piotr Kraśko odpowiada na zarzuty TVP Info o NIEPŁACENIE PODATKÓW: "Wszystko zostało wyjaśnione"
Do kieszeni Orłosia zdecydował się zajrzeć Pomponik i to, co tam znalazł, nie napawa niestety optymizmem. Według dokumentacji dziennikarz jest winny Urzędowi Skarbowemu w Warszawie zawrotną kwotę - niemal pół miliona złotych. Według wyników śledztwa portalu Orłoś zalega dokładnie 411 100 złotych i 69 groszy. Z odsetkami to już 497 084,40 zł. Dług ten naliczyć się miał od początku 2019 roku do stycznia 2022 roku, więc przez okres zaledwie dwóch lat...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszyscy jego kontrahenci dostali pismo z jego Urzędu Skarbowego, z którego wynika, że Orłoś jest zadłużony na prawie 500 tysięcy złotych i jeśli kontrahenci mają względem niego zobowiązania finansowe, to muszą je uregulować, wysyłając pieniądze do Urzędu, nie bezpośrednio do Macieja Orłosia - cytuje portal za swoim informatorem.
W odpowiedzi na przedstawione dane Orłoś stwierdził:
Nie komentuję plotek.
Redakcja Pudelka również próbowała skontaktować się z Orłosiem, licząc na jakiekolwiek wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Niestety nasze starania okazały się daremne.
Warto zaznaczyć, że dziennikarz, przynajmniej pozornie, nie może narzekać na skromne dochody. Od lat Orłoś rozkręca firmę, w ramach której organizuje szkolenia i wciela się w rolę konferansjera na wszelkiej maści eventach. Ma także na sumieniu książkę poświęconą właśnie tej tematyce. Jeżeli jesteście ciekawi, ile kosztuje udział w szkoleniu u Orłosia, Pomponik podpowiada, że za 16 godzin bezcennej wiedzy zapłacicie od 1600 do 2300 złotych.
Do tego zaledwie parę tygodni temu dziennikarz bez skrupułów chwalił się wakacyjnym wyjazdem z młodszą o 20 lat Pauliną Koziejowską. Wnioskując po samych zdjęciach wypadu i uwzględnieniu wynajmu auta oraz apartamentu na wzgórzach Alicante, możemy śmiało założyć, że zakochana para raczej nie odmawiała sobie przyjemności.
Trzymacie kciuki, żeby Orłosiowi udało się prędko wyjaśnić tę kwestię?