Michel Moran, kucharz wypromowany przez TVN, przyznał się wczoraj do pobytu w polskim areszcie. Trafił tam dzięki wysłanemu za nim Europejskiemu Nakazowi Aresztowania. Moran sam postanowił wyjaśnić w mediach, jak doszło do tego, że został zatrzymany za niepłacenie alimentów.
Jak ujawnił, odkąd w 2003 roku przeprowadził się do Polski, była żona zaczęła utrudniać mu kontakt z synem. Chociaż orzeczenie rozwodowe wydane przez francuski sąd gwarantowało restauratorowi spotkania z synem, była żona zaczęła mu je uniemożliwiać, tłumacząc to tym, że przecież przeprowadził się do innego kraju.
Wtedy Moran, jak sam przyznaje, przestał płacić alimenty. Wówczas była żona zgłosiła sprawę do sądu.
Żona poszła do sądu, poskarżyła się, że nie płacę alimentów, że nie wie, gdzie jestem, co było nieprawdą, bo doskonale wiedziała, gdzie mieszkam - wyznał wczoraj kucharz. Z czasem zapomniała o wszystkim, ale sąd nie zapomniał. Kiedy doszło do rozprawy, nie pojawiła się na niej. Zapadł jednak maksymalny wyrok - rok więzienia. Wszystko przez to, że ja także nie stawiałem się na rozprawy, bo o nich nie wiedziałem.
Sąd uwierzył na słowo byłej żonie Morana, która zapewniała, że nie ma pojęcia, gdzie mieszka były mąż. Dlatego nie otrzymał żadnego wezwania do sądu, zaś sędzia, rozczarowany jego nieobecnością na rozprawach, wysłał za nim Europejski Nakaz Aresztowania.
Polski sędzia okazał życzliwość wobec francuskich kolegów i zamknął Morana w areszcie, gdzie kucharz miał czekać na deportację do Francji. Czas oczekiwania mógł wynieść nawet rok. Tymczasem jego druga żona Halina oraz przyjaciele, między innymi Jacek Cygan, zabiegali o to, by restaurator został wysłany do Francji jak najszybciej.
Dostałem dużo pomocy z każdej strony, wiele osób o mnie walczyło. Sędzia nie chciał zgodzić się na kaucję, chociaż wcześniej sam zaproponował kwotę 50 tysięcy złotych - wspomina Moran w Super Expressie. Żona tyle przyniosła, a sąd to odrzucił. Każdy chciał nam pomóc, pracodawcy, przyjaciele, żona Halina poruszyła niebo i ziemię.
Ostatecznie czas oczekiwania na deportację wyniósł "zaledwie" 2,5 miesiąca. Dwa lata później syn Morana wystąpił do sądu z wnioskiem, by pozwolił mu zamieszkać w Polsce z ojcem i macochą.